Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
 Forum
¤  Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
www.twilightfan.fora.pl
Forum poświęcone twórczości Stephenie Meyer
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Ale obiecywałeś, że to na zawsze...

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ale obiecywałeś, że to na zawsze...
Autor Wiadomość
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Pon 0:20, 26 Sty 2009    Temat postu: Ale obiecywałeś, że to na zawsze...
 
Tak, odnalazłam w czeluściach internetu, najprawdopodobniej jeszcze nie ukończone( na dzień dzisiejszy 11 części) fan fick.
Tłumaczenie wykonane przeze mnie Smile
Dzisiaj 1 część. Za tłumaczenie zabieram się po uzyskaniu 2 czytelników, bo jednak zabawa w tłumaczenie zabiera trochę czasu, a jeśli nikt nie będzie czytał, to szkoda żebym go traciła Smile
Zapraszam do czytania


Część 1 "Starania o rękę"

Lipiec 1918

Byłam już w mojej ślicznej niebieskiej sukience kiedy weszła moja mama. Też miała na sobie sukienkę, ale bardziej formalną.
-Mamo, czy naprawdę chcesz to zrobić?- spojrzałam jeszcze raz w lustro, które ukazało mi 16- letnią dziewczynę z czekoladowymi włosami i cudowną bladą cerą
-Wyglądasz pięknie, Bello- Renee, moja mama upewniła mnie- wszystkich zamuruje- wiedziałam, że ma na myśli wszystkich mężczyzn. Wiedziałam też, że rodzice chcą zdecydować kto zostanie moim narzeczonym, tego wieczoru. Stłumiłam westchnięcie. Szukanie wielkiej miłości nie była dla mnie rzeczą najważniejszą, dlatego nie bardzo mnie to wzruszało.
-Chodź, już pora- powiedziała popychając mnie w stronę drzwi
To będzie długa noc- pomyślałam
Później tego samego wieczoru, mój ojciec Charlie, moja mama i ja zawitaliśmy na przyjęciu. Wszyscy mieli na sobie drogie szaty i biżuterię. Dziś był ten wieczór w trakcie którego powinnam zostać przedstawiona towarzystwu jako kobieta. Jakbym była utrzymywanym w ciemności diamentem, pokazanym 16 lat po jego ukryciu. Wszyscy mężczyźni zwracali się do mnie „Panno Swan”.
-Isabella- moja mama przerwała potok moich myśli- Chciałabym cię zapoznać z Michaelem Newtonem
Blondyn z kręconymi włosami uchwycił moją dłoń i łagodnie ją pocałował.
-Bardzo mi miło, Panno Swan- Co ja ci powiedziałam?
-Mnie także, Michael- odpowiedziałam rumieniąc się lekko przy jego geście
-Czy chciałabyś ze mną zatańczyć?- jego pytanie wzbudziło moją czujność.
Nigdy nie uczyłam się tańczyć, może dlatego, że byłam trochę niezgrabna, potrafiłam się przewrócić idąc po całkowicie płaskiej powierzchni. Zamyśliłam się i mruknęłam
-Hmm. Dobrze.
Spojrzałam na moich rodziców. Ojciec rozmawiał z Panem Newton, a matka plotkowała z małą grupą przyjaciół. Napotkała moje natarczywe spojrzenie i uśmiechnęła się przepraszająco.
Mój partner zaciągnął mnie na środek parkietu. Tańczyło tam wiele par, wśród nich zauważyłam moją jedną z najlepszych przyjaciółek. Była ona córką przyjaciółki mojej mamy. Oczywiście wpadała do mnie często.
-Angela!- uśmiechnęłam się z ulgą- Nareszcie znajoma twarz.Jak miło cię znów zobaczyć. Gdzie się podziewałaś?
Ten chłopak, Newton wydawał się trochę skołowany, ale ostatecznie, co mnie to obchodzi?
-Bella!- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy- Wiem, też za tobą tęskniłam, byłam na wakacjach, a kiedy wróciłam miałam niespodziankę. Zgadnij jaką?- podniosła swoją lewą dłoń mały diament na serdecznym palcu- Zaręczyłam się!
-Naprawdę? To cudowne! Gratulacje Ang!- przytuliłam ją mocno
-Dziękuję- odpowiedziała oddając mi uścisk- a co nowego u ciebie?- spojrzała na blondyna za mną
-Nic nowego, przykro mi- przeprosiłam, po czym szepnęłam- ale mam zamiar nad tym popracować dzisiejszego wieczoru- mrugnęłam- a teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, mam coś do skończenia.
Odwróciłam się do Michaela obdarzając go błagalnym spojrzeniem i zaczęliśmy tańczyć.
To nie było nawet w połowie takie złe jak myślałam. Był świetnym tancerzem i w jakiś sposób okiełznał moje niezgrabne stopy, ale niestety. On nawijał i nawijał bez przerwy. Nie jestem jakąś straszną gadułą, ale na Boga! On był tak dokuczliwy, dlatego pochylałam się co chwilę. Tańczyliśmy trzecią piosenkę kiedy przeszkodziła nam moja mama. Chłopiec wydał się rozczarowany, ale ja korzystając z okazji, natychmiast podążyłam za rodzicielką.
-Chcę, żebyś kogoś zobaczyła- szepnęła ponieważ zbliżałyśmy się do mojego ojca, rozmawiającego z bardzo wysokim chłopakiem i jego ojcem, na wózku inwalidzkim.
Przewróciłam oczami, ale im byłyśmy bliżej, tym lepiej potrafiłam skojarzyć chłopca.
-Jacob?- niespodzianka „pokolorowała mi głos”
-Bella?- odpowiedział z uznaniem, a na jego twarzy wykwitł ogromny uśmiech- Bella, strasznie za tobą tęskniłem!
-Wiem! Ja też!- Usiłowałam się do niego przytulić, ale matka powstrzymała mnie i obdarzyła wzrokiem mówiącym- Nie tutaj!
-Więc Bella, widzę, że pamiętasz Jacoba?- oczywiście, że pamiętam. On w pewnym sensie był moim bratem, kompanem, nie jak Angela. Przy niej nie było tak łatwo być przy nim mną. Być Bellą.
Tata podszedł do mnie
-No więc, zapytał, czy mógłby się starać o twoją rękę…
Zamarłam
-Co powiedziałaś Bella?- naciskał mój ojciec
Chciałam krzyknąć „Nie!”, nigdy nie myślałam o Jacobie jako o potencjalnym partnerze, a już na pewno jako o mężu. Po prostu go lubiłam, ale nie kochałam go, nie w taki sposób. Wtedy przypomniałam sobie chłopaka Newtonów i zamyśliłam się, czy ojciec zmusiłby mnie do małżeństwa z nim jeśli bym odmówiła. Wstrząsnęły mną dreszcze gdy zaczęłam wyobrażać sobie moje życie z Jacobem. Mimo wszystko nie było takie złe, był bardzo przystojny, z czarnymi włosami i ciemną skórą, nasze dzieci też byłyby piękne, roślibyśmy…
-Bella?- spytał Jacob z niepokojem
Moja głowa wróciła do rzeczywistości gdzie wszyscy wpatrywali się we mnie ze zmartwionymi minami
-Więc?- ojciec nacisnął po raz kolejny
-Hmm- mruknęłam- Tak…
Jacob uśmiechnął się z dumą
-Świetnie!
Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na moich rodziców i ojca Jacoba. Mieli tak dumne uśmiechy, jakby wygrali coś na loterii. No cóż, może właśnie wygrali…
-Chcesz zatańczyć?- zaoferował mi swoje ramię.
Czy tutaj nie ma innego sposobu na zdobywanie kobiety?
Drugi raz w ciągu wieczora zostałam zaciągnięta na środek parkietu. Bardziej niewygodnie niż ostatnim razem. I tym razem było inaczej. Jego dłoń opasała mnie w talii, przyciągnął mnie blisko siebie. Czułam się… Dziwnie.
-Wyglądasz ślicznie- szepnął mi do ucha- dziękuję, że zgodziłaś się na moją prośbę.
Schyliłam głowę i tańczyłam, starając się ignorować jego komplementy, które mnie w pewnym sensie krępowały. Zauważył moje sceptyczne nastawienie
-Coś się stało, Bella?
-To nic takiego- skłamałam- tylko ta sukienka jest trochę ciasna…
Zachichotał.
-Zawsze byłaś okropnym kłamcą- owinął sobie moje włosy na wierzchu dłoni
Odepchnęłam ją instynktownie. Nie podobał mi się nowy Jacob. Był inny, mniej przyjazny, starał się mnie oczarować. Wiedziałam czemu, chciał mnie poślubić. Chciał bym była jego żoną, dlatego zachowywał się jak idiota, traktując mnie jak trofeum. Wiedziałam, że mój Jacob jest inny, a przynajmniej tak myślałam.
Zmarszczył brwi, patrząc na mnie poważnie
-Co jest nie tak Bella?
-Chyba potrzebuję świeżego powietrza- wzruszyłam ramionami
I zanim usłyszałam jego odpowiedź wybiegła na dwór, do ogrodu, popychając mnóstwo osób na mojej drodze. Kiedy wreszcie znalazłam się na zewnątrz, usiadłam na jednej z ławeczek i podniosłam głowę, podziwiając piękne otoczenie. Ale znalazłam coś lepszego.
To wtedy, ujrzałam te miękkie, zielone oczy pierwszy raz.



Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Pon 0:45, 26 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Pon 3:23, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
ejjjjjjjjjjjjjjjjjjj !!!!!!!!!!! a gdzie kolejna część Razz to może być na prawdę super Razz boziu jak ja kocham fanficki Razz

Powrót do góry Zobacz profil autora
Emetts
Zły Wampir



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:24, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
Daj ,daj kolejne Very Happy Joanne ja cie podziwiam za to tłumaczenie - - ja bym tak nie potrafiła ( lol chocisz jestem w klasie angielskiej xD)

Powrót do góry Zobacz profil autora
Alex_anarya
Wampir



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:54, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
suuuper!!! Już sobie wyobrażam kogo są te piękne oczy Wink

Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Pon 21:29, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
Tak, zamiast uczyć się na sprawdzian z niemieckiego, przetłumaczyłam dla was kolejną część Smile Za trzeci odcinek zabiorę się może jutro, zależy od waszych komentarzy Smile)

Część 2 Nowy przyjaciel.


To był pierwszy raz kiedy ujrzałam te miękkie, zielone oczy.
To był on, najśliczniejszy chłopak jakiego w życiu widziałam. Blady jak ja, jego rudo-brązowe włosy sterczały we wszystkie strony na czubku jego głowy, i te cudowne oczy, których nie mogłam dostatecznie docenić, gdyż łzy napłynęły mi do oczu.
-Przepraszam panienko- jego głos brzmiał jak muzyka- czy wszystko jest w porządku?- klęczał na jednym kolanie przede mną, nie za blisko i nie za daleko.
Otarłam łzy i odpowiedziałam
-Tak, dziękuję bardzo- wyszeptałam
-Och, to dobrze. Myślałem, że jesteś zraniona- powoli się uspokajał- Ale czy mogę wiedzieć, dlaczego jesteś smutna?
Patrzyłam na niego długą chwilę, szukając drugiego dna w jego pytaniu. Wyglądał na zmartwionego i bardzo przejętego.
-Przepraszam, to było niegrzeczne- wymamrotał reagując na moje milczenie
-Nie, to nic takiego- westchnęłam- To skomplikowane
-Więc- wstał i usiadł obok mnie- Jeśli chcesz, opowiedz mi tę historię. Może zrozumiem
Pomyślałam, że opowiadanie mojej historii osobie kompletnie nieznanej mi, nie będzie najlepszym pomysłem. Dlatego spytałam
-Czy mogłabym najpierw poznać twoje imię?
-Edward Anthony Masen, ale mów mi po prostu Anthony
-Anthony- powtórzyłam- Nie będziesz się gniewał jeśli będę mówić Edward?
-Jeśli tak wolisz- wydął usta
-Jestem Isabella Swan- powiedziałam zarumieniona, teraz już nie całkiem nieznajoma
-Jeśli tak wolisz, panno Swan- uśmiechnął się
I poczułam się przy nim bardzo komfortowo, jakbym znała go od wielu lat.
-Więc czy na pewno chcesz poznać tą historię, Edwardzie?- odwzajemniłam uśmiech
-Tak długo, jak ty się będziesz dobrze z tym czuła
Nie wiem dlaczego, ale poczułam potrzebę powiedzenia o tym, komuś nieznajomemu, w dodatku on nie był w ogóle niemiły.
-No dobrze- wzięłam głęboki oddech- Chodzi o to, że miałam „Najlepszego przyjaciela”, był dla mnie jak brat. Mogłam mu opowiedzieć o wszystkim, co mi się przydarzyło, jak pamiętnikowi. On mnie słuchał i udzielał wskazówek, ale przeprowadził się kilka miesięcy temu i nie miałam jak się z nim widywać.
Spojrzałam na niego, ale słuchał mnie w ciszy i skupieniu, dlatego kontynuowałam.
-A dziś, kiedy go spotkała. Był kompletnie zmieniony, wysoki, próżny, nie był moim przyjacielem. Ledwie go rozpoznałam- odwróciłam głowę by znów otrzeć łzy- A wtedy on spytał czy mógłby starać się o moją rękę… Nie miałam innego wyboru jak się zgodzić…- poczułam jak samotna łza spływa po moim policzku, ale Edward otarł ją. Spojrzałam na nasze ręce obok siebie i zarumieniłam się.
-Przepraszam- wyszeptał. Brzmiał całkiem serdecznie- Znajdziesz sposób, żeby jakoś to rozwiązać.
-Wiem, ale to jest mój najlepszy przyjaciel lub był, nie chcę wychodzić za mąż za najlepszego przyjaciela. To niepoprawne!
-Może powinnaś przestać patrzeć na niego, jako na swojego przyjaciela- zabrzmiał smutno jakby czuł też mój smutek- Może to czas, żeby spojrzeć na niego jako na przyszłego narzeczonego i męża.
-A co z prawdziwą miłością?
-Jeśli się o to martwisz, nie powinnaś zaakceptować tej sytuacji- uśmiechnął się leciutko- Nie rozumiem, ale minutę temu mówiłaś o nim jak o twojej prawdziwej miłości. Jestem w błędzie?
-Nie- byłam zdumiona jego zrozumieniem- ale jeśli bym do odrzuciła, mój ojciec byłby rozczarowany, po za tym, ile mam szans, na odnalezienie mojej prawdziwej miłości? Mając takich rodziców, jakie są szanse?
-Może nie znam twoich rodziców- ciągle się uśmiechał- ale kto wie co to prawdziwa miłość? Tego trzeba spróbować
Potrząsnęłam głową
-Nie, szanse zawsze są przeciwko mnie, zawsze.
-Znajdziesz rozwiązanie, wiem, że ci się uda. A ja mogę ci w tym pomóc, jeśli tylko będziesz tego chciała. Panno Swan.
-Bella, mów mi Bella- wyszczerzyłam się i przerwałam mu zanim zdążył zaprotestować- Ty pozwoliłeś mi mówić do siebie Edward i powiedziałeś, że jeśli tak wolę…- przypomniałam mu
Zachichotał i skinął głową
-Masz rację, Bella.
Wypowiedział moje imię nie w taki sposób jak moi rodzice, albo nowy Jacob, dumnie, jakby prezentowali nowy model biżuterii. Edward powiedział je jakbym była człowiekiem. Nie, nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam się o nim dowiedzieć więcej. Musiałam wiedzieć wszystko
-Powiedz mi coś o sobie- przysunęłam się do niego i przestałam całkowicie czuć, że jest mi on obcy
-Co chciałabyś wiedzieć?- Był zaskoczony moją reakcją
-Gdzie mieszkasz?
-Niedaleko rynku, obok banku, w małym żółtym domku, a ty?
-Naprzeciwko wielkiej wieży, biały dom. Dwu-drzwiowe okno na wprost wieży- spojrzałam na księżyc- lubię obserwować jego codzienną wędrówkę po niebie
-To miłe- odwróciłam się do niego- moje okno wychodzi na mój mały ogródek
-Ogród? Masz tam coś specjalnego?
-Któregoś dnia pokażę ci- obiecał, a ja znów się zarumieniłam
-Masz jakieś zainteresowania?- kontynuowałam
-Opieka nad ogrodem, pomoc mojej matce, wspinaczka i czytanie- wyliczył- ale najbardziej lubię grać na fortepianie
-Grasz na fortepianie?- podskoczyłam i wylądowałam na nogach
Zaśmiał się i zwrócił swoją twarz do mnie
-Tak, dużo na nim gram.
-Niesamowite. Muszę to usłyszeć…- zadumałam się
-Któregoś dnia, tego samego w którym pokażę ci mój ogród
Przytaknęłam i zadałam kolejne pytanie
-Ile masz lat?
Natychmiast zrobił się czujny
-Siedemnaście, a ty?- spytał szybko
-Szesnaście- wymamrotałam- nie wyglądasz na siedemnaście.
-Ty też nie wyglądasz na szesnaście- zachichotał
-Moja mama zawsze mówi, że urodziłam się jako kobieta w średnim wieku- uśmiechnęłam się i westchnęłam- To mi przypomniało, co mogłaby pomyśleć, gdyby zobaczyła mnie tu z tobą
-Co mogłaby sobie pomyśleć?- zatroskał się moją reakcją
-Prawdopodobnie nie pochwaliłaby tego- potrząsnęłam głową- Powiedziałaby, że to nie przystoi by panna przygotowująca się do zaręczyn miała przyjaciela płci męskiej
-A czy ty chcesz mieć przyjaciela płci męskiej?- drażnił się unosząc jedną brew
-Jasne- odparłam lekceważąco- Dlaczego nie?
- A co myślisz, o sekretnym przyjacielu?
Poczułam, niepewność na mojej twarzy kiedy usłyszałam zwrot „sekretny przyjaciel”
-Tak- wyszeptał- Nikt nie powinien wiedzieć o tym, że się przyjaźnimy- potrząsnął moją dłonią- dlatego utrzymujmy naszą przyjaźń w sekrecie.
Potrząsnął także swoją dłonią i oboje wybuchliśmy śmiechem. Bycie jego przyjaciółką było cudownie łatwe.
-Może powinienem już pójść, Bella- wyszczerzył zęby- To wielka przyjemność poznać cię- chwycił moją dłoń i lekko pocałował- I razem, znajdziemy rozwiązanie Bella. Razem damy radę.
Myślałam, że usłyszałam drugie znaczenie tych słów, ale prawdopodobnie tylko je sobie wyobraziłam.
I wtedy usłyszałam wołanie
-Bella!- dochodzące z wnętrza domu
Może to Jacob szukał mnie po tej dziwnej reakcji. Jeszcze raz odwróciłam się by pomachać Edwardowi, ale już go nie było. Westchnęłam i stanęłam twarzą w twarz z moim byłym- najlepszym przyjacielem.
Tej nocy, straciłam najlepszego przyjaciela, ale znalazłam może coś lepszego- sekretnego przyjaciela…

Powrót do góry Zobacz profil autora
BellsCullen
Wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z brzucha mamy ^^

PostWysłany: Pon 22:37, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
Oj tak...kolejne opowiadanie, które mam zamiar czytać do końca Smile Już mi się podoba. I w ogóle...bardzo zgrabne tłumaczenie. Zero błędów. Podziwiam osoby, które tłumaczą coś z własnej nie przymuszonej woli Smile
Czekam na kolejny rozdział Smile

Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Pon 23:07, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
Bells, hehe dziękuję Very Happy Zawsze mi się takie ćwiczenia do matury przydadzą Smile załapię płynność języka Very Happy

Powrót do góry Zobacz profil autora
Alex_anarya
Wampir



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:10, 27 Sty 2009    Temat postu:
 
niezłe tylko że znowu wychodzi na to że...

Jacob to świnia!!!


nie mogę się już doczekoać co będzie dalej z tym SEKRETNYM PRZYJECIELEM!!!



Ostatnio zmieniony przez Alex_anarya dnia Wto 13:12, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Wto 14:35, 27 Sty 2009    Temat postu:
 
sekretny przyjaciel to fajna sprawa Razz też bym takiego chciała Razz ale opowiadanko sympatyczne Smile przyjemnie się czyta i czekam na rozwój sytuacji Very Happy

Powrót do góry Zobacz profil autora
czekoladka
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 2350
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: yyy... stąd

PostWysłany: Pon 13:55, 02 Lut 2009    Temat postu:
 
Hahaha xD Sekretny przyjaciel xDxD Fajne, też czekam na kolejne części.
Podziwiam cię Joanne (Jach chyba wszyscy tutaj xD) ja jestem taka analfabetka że nawet dwóch zdań nie umiem przetłumaczyć a zamówienie sobie Coli sprawia mi wysiłek a ty tłumaczysz opowiadania xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Pon 18:12, 02 Lut 2009    Temat postu:
 
Mam dla was nowa czesc xD
Nie bylam dzisiaj w szkole, to wam przetlumaczylam Smile

Część trzecia "Całkowicie szczęśliwa"


Sekretny przyjaciel…
Byłam przy drzwiach domu, ale szarpnął je zmartwiony Jacob.
-Bella!- Powiedział podniesionym głosem- Gdzie byłaś? Odchodziliśmy od zmysłów!
-My?- Miałam nadzieję, że nie zaciągnął tu moich rodziców, ale on złapał mnie za nadgarstek i wprowadził do środka.
Charlie i Renee, moi rodzice rozmawiali właśnie z jakąś inną parą. Kiedy moja mama wyłapała moją obecność podeszła do mnie i przytuliła delikatnie
-Bella. Nigdy więcej tego nie rób
-Mam, spokojnie. Nie będę- poczochrałam jej włosy
-Tak, nie zrobisz. A teraz jest już późno. Musimy iść do domu.
Natychmiast pokiwałam głową. Nie chcę teraz widzieć Jacoba. Nie jestem w nastroju na walkę z moim ex-przyjacielem. Obraz Edwarda utkwił mi w głowie, jego słowa dziurawiły każdą część mojego serca, które ciągle drugiego znaczenia sformułowania „Razem Bella, znajdziemy rozwiązanie. Znajdziemy je”. Wciąż byłam zadziwiona jak szybko udało nam się zostać przyjaciółmi, jakby coś między nami było, ale tego nie zauważyliśmy, no dobra. Przynajmniej ja nie zauważyłam.
Kiedy zakończyło się moje objawienie, byliśmy już w domu. Moja mama zaczęła na mnie krzyczeć. Byłam taka skupiona na moim wcześniejszym spotkaniu, że musiała potrząsnąć moim ramieniem.
-Isabella! Słuchasz mnie?
-Hm?- mruknęłam zatopiona w rozmyślaniach
-Co ja mam z tobą zrobić?- westchnęła- Nie chcę znów się o ciebie bać ani przy Jacobie ani przy twoim ojcu ani coś w tym stylu. Zrozumiano?
Kiwałam głową w milczeniu, patrząc w przestrzeń gdzieś wysoko ponad nią. W tym samym czasie ona pokręciła głową z dezaprobatą.
-Co jest z Tobą Bella, nigdy się tak nie zachowywałaś…
-Jestem trochę zdenerwowana tym wszystkim, mamo. To wszystko- chciałam ją uciszyć i to podziałało
-Oczywiście że jesteś- szepnęła jakby do siebie- No dobrze, teraz idź już do łóżka, jest późno. Chcę żebyś jutro poszła ze mną po śniadaniu na plac.
Od razu poszłam schodami na górę, do mojego pokoju i patrząc przez okno, po raz kolejny tej nocy ujrzałam ogromny, pełny księżyc na środku granatowego nieba usianego błyszczącymi gwiazdami. To właśnie dlatego tak bardzo lubiłam tą porę dnia. Gdyby nie noc, nie moglibyśmy oglądać gwiazd…
oXoXoXo

Następnego dnia po śniadaniu, śniłam na jawie o moim śnie ( ironia losu, nieprawdaż?) kiedy moja mama dosłownie zawlokła mnie na targ. Mój sen był dziwny, byłam w lesie z Edwardem, spacerowaliśmy i śmialiśmy się razem i to było wszystko. I byłam zanurzona w tym śnie przez całą wizytę na zakupach. Nic do mnie nie docierało. Na szczęście moja mama pomogła mi powrócić do normalności.
-Proszę jeszcze pięć jabłek- powiedziała do sprzedawcy owoców, który pokiwał głową i wręczył jej papierową torebkę. Pomagałam jej nosić pakunki i praktycznie skończyłyśmy już zakupy, wtedy padło pytanie, którego przez cały poranek za wszelką cenę starałam się uniknąć
-Co się stało wczorajszej nocy?- bardziej brzmiało to na żądanie wyjaśnień niż pytanie
-Z czym?- starałam się zagrać niewiniątko, ale oczywiście nie byłam w stanie oszukać mojej własnej matki
-Bella przestań kłamać przed samą sobą. Co się zdarzyło wczoraj w nocy? – powtórzyła. Czasami Renee była bardzo spostrzegawcza
Nie mogłam oddalić tego pytania, mogłam jednak odsunąć i opóźnić udzielenie odpowiedzi na nie.
-Nic ważnego, naprawdę. Prawda, że Jacob okropnie się zmienił?
Zachichotała.
-Oczywiście, moja kochana- uśmiechnęła się- Nie może przestać stawać się coraz bardziej męski
Minęła się z sensem mojego pytania.
-Tak, nie może- wzięłam głęboki oddech- Jacob nie tylko wygląda inaczej, inaczej też się zachowuje. Ciągle szeptał jaka jestem piękna i w ogóle. To przerażające! Nie lubię nowego Jacoba, chcę tego starego z powrotem.
Niespodzianką było to, że Renee zaczęła się śmiać.
-Bella. On jest MĘŻCZYZNĄ. I oczywiście, że mówi ci takie rzeczy. Lubi cię i chce byś była jego żoną.
W jakiś sposób zaczęło mnie to dziwnie dręczyć. Wczorajszego wieczoru, myślałam tak samo, że może będę musiała poślubić kogoś, kto nie będzie moją prawdziwą miłością i nie zwracałam na to zbytniej uwagi, nieważne. Czy teraz jest już ten moment kiedy się dramatyzuje? Ale teraz, to się stało i dręczyło mnie i nic nie mogłam na to poradzić. Co za bałagan! Myślałam, jak uczucia mogą wszystko zepsuć.
-Tak mamo- zagryzłam wargę- Ale nie chcę spędzić reszty życia z moim najlepszym przyjacielem- byłym najlepszym przyjacielem, poprawiłam się w myślach- Chcę znaleźć prawdziwą miłość i żyć szczęśliwa!
-Bella- postawiła swoją stopę na podłodze i spojrzała na mnie- Żeby być szczerą, czy ty myślisz, że twój ojciec jest moją prawdziwą miłością? Nie, nie jest. Oczywiście, że go kocham, ale tak naprawdę był moim najlepszym przyjacielem. Tak jak twoim Jacob. Nie miałam wyboru.
-Miałaś- spojrzałam na nią ze wściekłością- Ale źle wybrałaś i ja nie chcę popełnić tego samego błędu.
-Uważasz, że popełniłam błąd?- rozzłościła się- Uważasz, że nie jestem szczęśliwa? Że cię nie kocham?
-Nie mamo, uważam, że po prostu chcesz uczynić szczęśliwymi wszystkich wokół, ale kłamiesz przed samą sobą. Ty nie jesteś do końca szczęśliwa. I nie myślę że mnie nie kochasz.
Westchnęła i nic nie odpowiedziała na moje wyznanie. Może to prawda, może kocha mnie, Charliego, ale to nie czyni jej całkiem szczęśliwej, ale nie mogłam tego przełknąć
-Bella. Jestem szczęśliwa wystarczająco. Ty z czasem też się tego nauczysz. Po za tym, jeśli znajdziesz tą „prawdziwą miłość”, czy myślisz, że twój ojciec go zaakcetuje tylko dlatego, że nią jest?
Zamyśliłam się na moment.
-Nie wiem…- przyznałam się- a ty?
-Isabella- jej spojrzenie na moment się złagodziło- Jestem szczęśliwa z czymkolwiek co ciebie czyni szczęśliwą- znów stwardniało- ale ja nie mam ostatniego słowa. Twój ojciec je ma i to prawda. Proszę cię Bella, po prostu bądź dobra dla Jacoba. Ze względu na wszystkich.
Byłam na skraju płaczu.
-Będę się starała najmocniej jak potrafię-i tak jak ona. Chciałam ozbaczyć ją, ojca, a nawet Jacoba i jego ojca, szczęśliwych.
-To dobrze słoneczko- jej usta wygięły się lekko w uśmiechu- Teraz muszę iść do banku, a o tej porze pewnie będzie zatłoczony. Jeśli chcesz, możesz iść do domu. Tylko poinformuj Caroline, żeby przyszła pomóc mi zanieść sprawunki do domu.
To było słowo klucz- bank. Nie byłam zbyt zainteresowania ekonomią, ale wczorajsze spotkanie włączyło mi alarm. Czy on nie był zainteresowany moją wizytą? To znaczy, jesteśmy teraz przyjaciółmi, tak? Co to za problem odwiedzić przyjaciela? I po za tym on obiecał pokazać mi ogród i fortepian… No dobrze, może wytłumaczenie, nie słowo, ale powód był dobry. Moja mama oczywiście tego nie poprze, ale przecież jesteśmy „sekretnymi przyjaciółmi”.
-Mamo?- Zapytałam zaczerwieniona
-Tak?- Byłyśmy dokładnie naprzeciw banku, a w rogu moich oczu widziałam żółty domek.
-Czy mogę wyjść na dwór po- chwyciłam moje torby- zaniesieniu tego do domu?
-Gdzie konkretniej pójść?- spojrzała na mnie ze wściekłością
-Och- sapnęłam- Myślałam o tym parku gdzie byłyśmy przedwczoraj. Nienajlepiej znam świata poza domem- roześmiałam się z siebie- no wiesz, przyda mi się trochę witaminy D, jeśli się nie pogniewasz
Zamyśliła się na moment.
-Może to dobry pomysł, powinnaś znać swoje miasto, ale… - och tak, zapomniałam- musisz wrócić przed twoim ojcem. Idziemy dziś na obiad do Blacków. Mam nadzieję, że wiesz jakie to ważne?
Pokiwałam głową i kwestionując moją zdolność kłamania i jej zdolnośc do uwierzenia mi, pocałowałam ją w policzek i porwałam się pędem w stronę domu z połową zakupów.
W jakiś sposób udało mi się wrócić, gdyż przez całą drogę na targ byłam zatopiona w marzeniach, ale jakoś tego dokonałam
-Caroline!- krzyknęłam i zaczęłam rozpakowywać owoce
-Tak panienko Swan?- usłyszałam jej głos gdy weszła do kuchni
-Czy możesz iść pomóc mojej mamie przynieść resztę zakupów? Jest teraz w banku- uśmiechnęłam się. Caroline opiekowała się mną odkąd skończyłam 2 latka
Zgodziła się po czym powiedziała
-Och, zapomniałabym,. Chłopiec Blacków, zostawił to dla ciebie- wskazała głową na salon
Westchnęłam, na środku stołu stały dwa bukiety czerwonych róż. Wypełniały dom cudownym zapachem, którego wcześniej nie zauważyłam. Coś, co sterczało przy bukiecie przyciągnęło mój wzrok. Obeszłam stół dookoła i chwyciłam małą kopertę. Kiedy ją otwierałam, trzęsły mi się ręce.
Kochana Bello- napisał
Przepraszam, za bycie potworem. Wysłałem Ci te róże , bo mają kolor mojego serca. Przyjmij je i wybacz mi. Zawsze będę obecny gdy będziesz mnie potrzebowała.
Przesyłam mnóstwo miłości Jacob B.
Znów szłam w stronę targu. Żeby nie wyglądać dziwnie, starałam się nie biec. Był to pierwszy raz kiedy trzy razy w ciągu dnia pokonywałam tą drogę. Co było dziwne, ogromny uśmiech na mojej twarzy powiększał się coraz bardziej ui bardziej, jakbym miała zaraz poznać moje przeznaczenie.
I oto ono.
Był mały, dwupiętrowy, rośliny oplatały okna i drzwi. To był ten dom, ze stwierdzenia „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Mogłam usłyszeć płynącą ze środka muzykę, piękna.
Zrobiłam trzy małe kroczki do drzwi leciutko w nie zapukałam. Moje serce zaczynało Bić coraz szybciej i szybciej gdy słyszałam zbliżające się po drugiej stronie drzwi, kroki.



Pisać jak się podoba Smile



Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Pon 18:17, 02 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Pon 21:20, 02 Lut 2009    Temat postu:
 
oj podoba się podoba Razz długo się naczekałam ale warto było Razz ciekawi się rozwija... i nie wiadomo czy wyjdzie za Jacoba czy nie?? jestem strasznie ciekawa tej wizyty u Eda i obiadu u Blacków Smile coś mi się wydaje że Bella się spóźni Smile

Powrót do góry Zobacz profil autora
love_twilight
Wilkołak



Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 21:32, 02 Lut 2009    Temat postu:
 
Jak mogłaś skończyć w taki momencie?!

Jest super, sam pomysł na tego ff jest świetny:)

Jo, jesteś boskim tłumaczem:) Nie dość, że przekształcasz to na polski to jeszcze to dobrze... interpretujesz, co widać po dobranych przez Ciebie słowach:)

Tłumacz dalej, Jo!

Powrót do góry Zobacz profil autora
BellsCullen
Wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z brzucha mamy ^^

PostWysłany: Wto 21:19, 03 Lut 2009    Temat postu:
 
Czy okaże się dziwne jeśli powiem, że nie jestem zadowolona z tego, że zakończyłaś ten rozdział w takim momencie? Very Happy Tak...tak wiem...To nie twoja wina. Ty to tylko tłumaczysz, tfu... nie "tylko" tylko "aż" Very Happy
Więc tłumacz dalej, bo tym rozdziałem moja ciekawość została tylko porządnie rozbudzona xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy