Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
 Forum
¤  Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
www.twilightfan.fora.pl
Forum poświęcone twórczości Stephenie Meyer
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Pocałunek

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Pocałunek
Autor Wiadomość
Cull
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Forks

PostWysłany: Nie 19:09, 04 Sty 2009    Temat postu: Pocałunek
 
Znów tekst mego autorstwa. xD
***
Śniło mi się,że byłem na wielkim polu. Owa przestrzeń była na serio,bardzo ,bardzo wielka i nie było na niej żadnej roślinki. Obok mnie stała Bella. Mimowolnie się uśmiechnąłem i wziąłem ją za rękę. Nie protestowała. Idziemy do budki z colą. Na środku pustyni,czy gdzie tam jesteśmy? Dziwne,ale prawdziwe.A zresztą-to tylko sen. Zamówiłem dwa napoje. Nagle słyszę huk. Gdzieś daleko coś spada z nieba! „O kurcze...pewnie to zaraz będzie tutaj...ech...i nie zdążę napić się tej przeklętej coli!” –pomyślałem.
-Bella? –Zdziwiłem się,że ciągle była cicho.Patrzę na nią,a ona ma rozdziawione usta. „Aha. No to już wiem,dlaczego milczy.”
-Hm? –nadal miała tam utkwiony wzrok.
-Ej,wiesz...chyba dobrze byłoby...-nie zdążyłem. Meteor walnął prosto we mnie. Obudziłem się.
-Co jest? Co się dzieje?-nadal byłem zdezorientowany.
-To tylko ja. Przepraszam,że cię obudziłam.
O! Bella! Ale super!
-Bella? Ty tutaj?
-Cześć,śpiochu.
-O cholera! Naprawdą zasnąłem?! Kurczę,to ja przepraszam. Długo spałem? – ech,ale gafa...
-Zdążyłam obejrzeć kilka odcinków „Emeril”. Straciłam już rachubę.
Opadłem ciężko z powrotem na kanapę. Jak mogłem być takim głupcem?!
-Ale się popisałem...
Pogłaskała mnie po głowie. No jak psa! Zaśmiałem się w duchu.
-Nie załamuj się. Cieszę się,że mogłeś wreszcie trochę pospać.
Dla mnie to bez różnicy. Przeciągnąłem się i ziewnąłem.
-Ostatnio jestem do niczego. Nic dziwnego,że Billy’ego w kółko nie ma. Zanudziłby się na śmierć.
-Wszystko z tobą w porządku. Niepotrzebnie się przejmujesz.
-Wiesz co,chodźmy się lepiej przejść,bo jeszcze znowu odpłynę.-A tylko bym spróbował! Nie wybaczyłbym sobie tego. Szansa może się nie powtórzyć.
-Jake,musisz się wyspać. Nic mi nie będzie. Zadzwonię do Edwarda,żeby po mnie podjechał-Zaczęła macać sobie kieszenie,a ja prawie dostałem zawału,kiedy to usłyszałem.-Oj,chyba muszę skorzystać z waszego telefonu. Zostawiłam komórkę Edwarda w samochodzie.
Próbowała wstać z kanapy,ale chwyciłem ją za rękę.
-Nie idź jeszcze,proszę. Jak dla mnie,dopiero co przyjechałaś,a przecież nie bywasz tu znowu tak często. Boże,nie wierzę,że zmarnowałem tyle czasu!
„Naprawdę...głupi,beznadziejny Jacob!”-wrzeszczałem na siebie w myślach.
Wstałem z kanapy i wyprowadziłem Bellę przez frontowe drzwi,schylając się na progu,abym nie wyrżnął głową o framugę.
„Hmmm..chyba nadchodzi burza-pomyślałem-ale muszę jej to powiedzieć. Muszę!Tu i teraz!” Próbowałem siebie przekonywać.
-Co za kretyn ze mnie-mruknąłem.
-O co ci chodzi? Po prostu zasnąłeś.
-A miałem z tobą porozmawiać...Nie mogę uwierzyć,że tak to się skończyło.
-Jeszcze tu jestem-zauważyła.-Porozmawiajmy.
Ale jeżeli się nie uda? Nie,musi się udać! Nie mogę być myśli,że się NIE UDA! Westchnąłem. Bella mi się przypatrywała,bo zacząłem chodzić w tę i z powrotem,nawet o tym nie wiedząc. Jeżeli...jeżeli mnie odtrąci? Postaram się zapomnieć...łatwo powiedzieć! Wcale nie zapomnę! Biłem się z myślami. Bells o tym wiedziała.Znów westchnąłem. Miałem to gdzieś. Liczy się tylko Isabella Swan...ach,ten przeklęty Edward! Czemu znowu się pojawił! Gdyby nie ta cholerna wróżbitka i ten głupi wybryk Belli,na pewno wszystko byłoby tak jak powinno! Czyli bylibyśmy parą i wszystko by się ułożyło...no ale nie mogłem wszystkiego zwalać na te pijawki. W końcu to też moja wina,że nie walczyłem o nią aż tak ostro,kiedy nie było Edzia. Dobra,zacznijmy!
-To nie tak miało być.-Pokręciłem głową i zaśmiałem się z samego siebie.-Zamierzałem dyskretnie skierować rozmowę na ten temat,a nie walić tak prosto z mostu,ale,cholera...-Spojrzałem na chmury,starając się skupić na tym,co mówię.-Nie mam już czasu na takie gierki.
Uch,czy to nie zabrzmiało brutalnie? Mam nadzieję,że Bella tak tego nie odbierze. Naprawdę kretyn ze mnie.
-Jakie gierki?-chyba nie wytrzymała.-Jaki temat? O co ci chodzi?
Wziąłem głęboki oddech. Zaczyna się. Boże,uda się!
-Chcę ci coś oznajmić. Już o tym wiesz,ale...uważam,że powinienem powiedzieć to głośno. Żeby wszystko było jasne.
Chyba mi dobrze idzie...zatrzymaliśmy się. Bella wyszarpnęła dłoń z mojego uścisku. Oops,może jednak nie dokończę?...
Ściągnąłem brwi. Spojrzałem jej prosto w oczy. Zagryzłem nerwowo wargę,ale chyba tego nie zauważyła.
-Jestem w tobie zakochany-nabrałem pewności siebie.-Kocham cię,Bello. I chcę,żebyś wybrała mnie zamiast jego. Wiem,że nie czujesz do mnie tego,co ja do ciebie,ale zawsze łatwiej podjąć decyzję,jeśli ma się pewność co do różnych opcji. Może moja szczerość coś tu zmieni.
Zamknąłem oczy,czekając na jej reakcję. Byłem również ciekaw,jak to przyjęła (i o czym myślała) ,ale bałem się je otworzyć. Taki ze mnie tchórz.
„Jacob! Wyluzuj się...wyluzuj....”
-Okej.-Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.Nie było tak źle.-To by było na tyle.
-Jake...Wiesz,że...Nie mogę tak...Muszę już iść.
Na chwilę mnie zatkało. Dziewczyna odwróciła się na pięcie,ale zdążyłem ją złapać za ramiona,żeby na mnie spojrzała. Może jednak coś wskóram?
-Nie,zaczekaj. Bella,ja wszystko rozumiem. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie,dobra? Tylko szczerze. Czy chcesz,żebym teraz cię zostawił i już nigdy się z tobą nie spotkał?
Wiem,że byłem zbyt brutalny,ale nie chcę jej stracić! Będę walczyć!
-Nie.To byłoby straszne-przyznała.
-A widzisz-ucieszyłem się.
-Ale nie chcę się z tobą widywać z tych samych powodów ,dla których ty chcesz się widywać ze mną-zaoponowała.
No ale chce się spotykać!
-No to wyjaśnij mi,dlaczego tak właściwie chcesz się ze mną dalej spotykać.
Zamyśliła się. Nie no,to było chamskie.
-Hm...Dość szybko zaczynam za tobą tęsknić. A kiedy jesteś szczęśliwy,też robię się szczęśliwa. Ale,Jacob,to samo mogłabym powiedzieć o Charliem. Jesteś dla mnie jak członek rodziny,jak brat. Kocham cię,ale nie jestem w tobie zakochana.
-Ale lubisz przebywać w moim towarzystwie-trzymałem przy swoim. Kochała mnie,kochała! Chciałem tańczyć z radości,ale to z pewnością byłoby nasze ostatnie spotkanie...a muszę zrobić coś jeszcze!
Westchnęła.
-Lubię.
-Więc będę łaził za tobą jak pies – hmm..jakie to poprawne określenie.
-Boże,ale z siebie upierdliwy masochista...
-Do usług.
Sięgnąłem do jej policzka,aby go pogłaskać. Odepchnęła moją dłoń.
No to co? Spróbuję jeszcze raz.
-Nie mógłbyś się przynajmniej wstrzymać z takimi zagraniami?-spytała poirytowana.
-Nie. Decyzja należy do ciebie,Bello.Albo się ze mną widujesz i akceptujesz cały pakiet,albo do widzenia.
Znów to samo.
-Wredny jesteś.
-Sama jesteś wredna.
Cofnęła się o krok. Ciekawe,dlaczego. Czyżby w końcu to zauważyła?
Hmm..jestem w jakimś takim dziwnym nastroju..czyżby bojowym?
Tak! Będę o nią walczył! Edzio,przegrasz! To ja z nią byłem,kiedy...
-Rzeczywiście-szepnęła,przerywając mi moje rozmyślania.
Zaśmiałem się.
-Wybaczam ci. Postaraj się tylko za bardzo na mnie nie wściekać,bo nie zamierzam się poddać. Taka walka do końca to jest to. Choćby się było z góry skazanym na przegraną.
A może eliminowała mnie przez to,że jestem młodszy? I..że jestem ...wilkołakiem?
-Jacob...-Posłała mi błagalne spojrzenie.-Ja go kocham. On jest całym moim życiem.
-Mnie też kochasz-przypomniałem jej. No bo taka jest prawda.
Chciała już zaprotestować,widziałem to,ale uciszyłem ją stanowczym gestem.
-Okej,nie w ten sam sposób,wiem,wiem. Ale nie gadaj bzdur,że facet jest całym twoim życiem. Już nie. Może i kiedyś był,ale potem cię zostawił. I teraz musi się pogodzić z konsekwencjami swojego postępku. Z tym,że na scenie pojawiłem się ja.
Waliłem prosto z mostu. Niech w końcu to zrozumie!
Pokręciła głową.
-To niemożliwe.
Spoważniałem. Ująłem ją pod brodę,żeby nie mogła odwrócić wzroku.
-Bella,będę o ciebie walczył,dopóki bije w tobie serce. Nie zapominaj,że masz wybór.
Biedna Bella...poddała się im...chce zostać jedną z nich...ona chce być...wampirem! Dobra,nie myślmy o tym.
-Nie chcę mieć wyboru-syknęła,usiłując się wyswobodzić. Dlaczego była taka agresywna? Może jednak nie była pewna ,co do swojej przemiany? W moim sercu zaiskrzyła się nadzieja.-A poza tym,moje serce przestanie bić już bardzo niedługo. Masz coraz mniej czasu.
To zabolało.
-Tym bardziej warto walczyć. Póki jeszcze jest o co.
Koniec tych rozmów. Skoro mi nie wierzy,że ją kocham,muszę jej to pokazać.
N...-zaczęła,ale nie pozwoliłem jej skończyć. Zacząłem ją gwałtownie całować,korzystając bardzo z tej okazji,że w końcu mi się udało.Świetnie się przy tym bawiłem. To był mój pierwszy raz. Myślałem,że będzie gorzej. Bells okładała mnie pięściami,ale było mi to obojętne. Czułem to minimalnie. Ważniejsze było całowanie.Chwyciła mnie za policzki. Oj,chyba się jej spodobało! Dobra, teraz wyższa jazda.Język. O dżizas,jak to zrobić?! Ok.,udało mi się.
Wyłączyła się. Naprawdę. A więc mogłem robić,co mi się żywnie podobało! Dzięki,Bells.
Postanowiłem być dla niej delikatniejszy. Pocałowałem ją raz,drugi,trzeci...uch,to było cudowne! Dobra,zostawię ją już w spokoju.
-Skończyłeś już?-spytała obojętnym tonem.
-Tak-powiedziałem z lubością.
Przymknąłem oczy. Musiałem wyglądać na rozmarzonego.
A ,proszę bardzo. Śmiej się ze mnie Bella. Bądź na mnie rozgniewana. Uderz mnie. Ucieknij. Przytul. Ja i tak będę myślał o tym pocałunku...przez całe swoje życie!


***
Nagle poczułem,jak coś mnie muska na twarzy.
Poczułem chrupnięcie.
A raczej je usłyszałem.
Bo to przecież nie było moje.
-Auć! Au!- Bella wrzeszczała wniebogłosy.
Aha,to już wiem,skąd ten trzask.
Zgięta wpół,zaczęła skakać na jednej nodze,przyciskając prawą dłoń do piersi. To chyba w niej coś chrupnęło.
Tak naprawdę,to byłem w szoku. Więc nie wiem,skąd wzięło się moje rozbawienie. Cóż,jestem dziwny.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko mi jest,chamie jeden! Złamałeś mi jakąś kość w dłoni!
-Bella,to ty sama ją sobie złamałaś. A teraz przestań tańczyć i pozwól mi ją zbadać.
Przezabawnie wyglądała,wykonując te dziwne ruchy-skoki,okrążenia wokół własnej osi. Może w poprzednim życiu była baletnicą? Nie,raczej nie. Ta jej koordynacja...i ‘szczęście’ .
-Łapy przy sobie! Wracam do domu!
Nowe spostrzeżenie. Tak słodko wygląda,wściekając się...
-Odwiozę cię-powiedziałem spokojnie.
-Dzięki-warknęła. Zupełnie,jak ta pijawka. Ech,ten typ tak ma.-Wolę pójść pieszo.
Odwróciła się i ruszyła w stronę szosy. Ta to jest naprawdę niemożliwa. Przecież ona sobie beze mnie nie da rady! Doszedłem do niej,robiąc dwa kroki.
-Nie bądź taka. Odwiozę cię-powtórzyłem. No ile można?
Próbowałem ją złapać,ale mi się wyrwała. Ech,no i masz babo placek. Ja tu chcę jej pomóc –to w końcu ONA zrobiła SOBIE krzywdę!-a ta mi ucieka.
-Super!-wydarła się na mnie,jakby miała ku temu powody! Przecież ja ją tylko pocałowałem! Tylko? –Odwieź mnie! Proszę bardzo! Mam nadzieję,że Edward skręci ci od razu kark,ty podły,obleśny kundlu!
No nie powiem,rozśmieszyło mnie to. Wywróciłem oczami. Doprowadziłem ją do auta,otworzyłem przed nią drzwiczki i pomogłem jej wsiąść do środka. Zajmując miejsce za kierownicą,wesoło pogwizdywałem. Ta sytuacja była nie do opisania.
Tzn. nie do opisania jednym słowem,ponieważ była śmieszna,słodka,okrutna... i mógłbym tak dalej wymieniać,ale teraz czas zająć się Bellą.
-Poczułeś chociaż cokolwiek?-spytała rozdrażniona.
Cha,cha! Dobre sobie!
-Chyba żartujesz. Gdybyś się nie zamachnęła z wrzaskiem,może i bym się nie połapał,że chcesz mnie uderzyć,ale tak? Przecież ja mogę walczyć z wampirami.
-Nienawidzę cię,Black.
-To dobrze. Zawsze to jakieś gorące uczucie.
-Ja ci dam gorącze uczucie.Zamorduję cię w afekcie,ot co!
Mhm. Już to widzę.
-Przestań-powiedziałem z uśmiechem,przeciągając akcentowaną samogłoskę,żeby podenerwować Bellę-To musiało być lepsze od całowania się z kawałem grafitu.
-W sztuce całowania nie dorastasz mu do pięt.
-Będziesz mi teraz takie wciskać.
-Wcale nie!
Ech,to chyba prawda...posmutniałem,ale zaraz się rozchmurzyłem.
-Uparciuch z ciebie i tyle. Ja tam może nie mam z czym tego porównywać ale bardzo,bardzo mi się podobało.
-A idź mi-prychnęła.
-Zobaczysz,przypomnisz sobie o mnie dziś w nocy. Pan wampir będzie sądził,że sobie smacznie śpisz,a ty będziesz zastanawiać się,jakiego dokonać wyboru.
No i wybierze mnie. Uśmiechnąłem się do swoich myśli.
-Jeśli przypomnę sobie o tobie dziś w nocy,to tylko dlatego,że nawiedzisz mnie w koszmarze.
Zwolniłem,żeby spojrzeć na Bellę.Cóż,to znowu zabolało. Ta dziewczyna umiała ranić..mówiłem dalej,jakby wcześniej nie słysząc tego,co powiedziała.
-Tylko pomyśl,Bella-zachęciłem ją z entuzjazmem-jak by to było,gdybyśmy zostali parą. Dla mnie nie musiałabyś niczego w swoim życiu zmieniać. I Charlie byłby zadowolony,że to ze mną się związałaś. Chroniłbym cię równie dobrze,co wampiry,a może nawet lepiej. Wierz mi,byłabyś ze mną szczęśliwa. Tyle ci mogę dać,czego on nie jest w stanie. Choćby to całowanie-założę się,że gość nie może się tak zatracić,bo jeszcze zrobiłby ci krzywdę. A ja cię nigdy nie skrzywdzę.
-Jasne.A to niby co?
Wskazała mi podbródkiem swoją ranną dłoń.Westchnąłem.Zaczyna brakować mi na nią sił.
-To nie moja wina. To efekt twojej niedomyślności.
-Jacob,ja nie mogę być szczęśliwa bez niego.
A beze mnie?
-Skąd wiesz,skoro nigdy nie próbowałaś? Kiedy cię zostawił,wpakowywałaś całą swoją energię w to, żeby o nim nie zapomnieć. Gdybyś się tak kurczowo nie czepiała tego uczucia, nie wpadłabyś wtedy w tę depresję.
-Nie chcę być szczęśliwa z nikim oprócz niego-upierała się, rzucając mi ciągle sztylety w serce.
-Raz cię już zawiódł.Ja tam cię nigdy nie zawiodę. Co, jeśli znowu cię porzuci?
Odwdzięczałem jej się pięknym za nadobne.
-Nie zrobi tego-wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Myślała nad czymś przez chwilę i odezwała się:
-Ty też mnie raz zostawiłeś-wypomniała mi lodowatym tonem.
Przegięła.
-Wcale cię nie zostawiłem!-oburzyłem się. Ile może jeszcze tą cholerną pijawkę bronić?! Czy ona mnie nie zauważa?! Hamburger.- Powiedzieli mi, że nie wolno mi tobie powiedzieć... że może ci się coś stać, jeśli nadal będziemy się widywać. Ale nigdy cię nie zostawiłem, nigdy! Nocami kręciłem się koło twojego domu- tak jak to robię teraz. Żeby się upewnić,że nic ci nie grozi.
I muszę wąchać ten smród wychodzący z twojego pokoju. Edward.-dodałem w myślach. Dlaczego nie mógłbym zamienić się z nim miejscem?
Chyba nie przyjęła do wiadomości,tego,co jej oświadczyłem.
-Nie moglibyśmy jechać trochę szybciej? Bardzo mnie boli.
To trzeba się było na mnie nie zamachnąć! Krzyczałem w duchu. Byłem naprawdę wnerwiony na nią.
Westchnąłem,mając tego wszystkiego po dziurki w nosie i docisnąwszy pedał gazu,przeniosłem wzrok na szosę. Musiałem ochłonąć.
-Przemyśl to, Bella.
-Po moim trupie-burknęła.
-Zobaczysz dziś w nocy. A gdy będziesz o mnie myśleć, ja też będę myślał o tobie.
Rozczulałem się. Cholera.
-Jakoś przeżyję ten koszmar.
Cha,cha! Niespodziewanie powrócił mi dobry humor. Ta mała potrafi mnie rozśmieszyć. Wiem-powinienem być wściekły. Ale nie potrafię. Taaak,to prawdziwa miłość. Uśmiechnąłem się.
-Podobało ci się. Pod koniec wyraźnie poddałaś się przyjemności.
Nagle Bells jęknęła. Z początku nie wiedziałem,o co chodzi,ale po kilku sekundach doznałem oświecenia-ach,tak. Ręka.
-Wszystko w porządku?
-Nie poddałam się żadnej przyjemności!
A może to nie ręka? Cha,cha!
-Chyba potrafię to wyczuć,nie?
-Nic mi się nie podobało,kretynie! Udawałam trupa,żebyś zostawił mnie w spokoju!
Zaśmiałem się gardłowo. Ta sytuacja była komiczna.
-Och,widzę,że trafiłem w czuły punkt. Nie wściekałabyś się,gdybym nie miał racji.
Zrobiłem pewną minę.
Znowu jęknęła. Tym razem musi to być jej złamana kostka.
-Naprawdę mi przykro, że sobie tak rozwaliłaś tę dłoń.-Odezwałem się. Ani razu jej w tej rozmowie nie okłamałem. Na słowo wilkołaka!–Następnym razem, kiedy będziesz się chciała na mnie rzucić,zaopatrz się lepiej w kij baseballowy albo łom.
-Obyś nie żałował,że mi to doradziłeś-mruknęła pod nosem.
Prychnąłem,mimo woli. Co by mi mogła zrobić takim...kawałkiem drewna?
-Dokąd ty mnie wieziesz,do cholery?-
-Mówiłaś,że mam cię zabrać do domu? –zdziwiłem się. O co jej znowu chodzi?
-Ech... I tak masz pewnie zakaz pojawiania się na terenie posesji Cullenów,prawda?
Moją twarz wykrzywił ból. Jak mogła mi to robić? Tu był jej dom i koniec kropka!
-Tu jest twój dom-powtórzyłem to,tym razem na głos. Niestety,zbyt cicho.
-Tak,ale czy mieszka w nim jakiś lekarz?
Wskazała brodą na swoją dłoń.
-No tak-zreflektowałem się.-Zaraz zabiorę cię do szpitala. Albo Charlie cię tam zabierze.
-Nie chcę żadnego szpitala. To zbyt krępujące i absolutnie zbędne.
Nic nie miałem do powiedzenia. Nadal zastanawiałem się,nad tym,co oznajmiła wcześniej.
Zaparkowałem na podjeździe,robiąc to automatycznie,z niezdecydowaną miną. Stał tam już radiowóz Charliego.
-Żegnam-rzuciła,wysiadając niezdarnie z auta.
Cała Bella. Dziwię się,że nie zaliczyła gleby.

****
Mam nadzieję,że już zrozumiecie mojego kochanego Jacoba ;d. Tekst pisałam ja i mam nadzieję (tak ,wiem. Powtarzam się) ,że Wam się spodoba. Nawet jak go nie lubicie.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Czaja1113
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin

PostWysłany: Nie 20:01, 04 Sty 2009    Temat postu:
 
Przez ten tekst lubie go jeszcze bardziej^^ I ten opis pocałunku:D Jacob jest niemożliwy:D No i ten fragment jest moim ulubionym z całego zaćmienia Very Happy

Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Sob 3:05, 17 Sty 2009    Temat postu:
 
Jake jest słodki Smile nie ma to jak zakochany nastolatek Very Happy do tego taki jak on Razz

Powrót do góry Zobacz profil autora
lumpeek
Wyjątkowa istota



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czechowice-Dziedzice

PostWysłany: Sob 18:35, 17 Sty 2009    Temat postu:
 
O nie! Nienawidzę tego fragmentu!
Jacob jest taki meeega bezczelny.
Ale twoja wersja jest bardzo fajna Smile
Nienawidzę Jacoba...

Powrót do góry Zobacz profil autora
Cull
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 21:17, 20 Sty 2009    Temat postu:
 
zgadzam się, N_Cullen. xd
lumpeek -no weź przestań! xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Alex_anarya
Wampir



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:23, 20 Sty 2009    Temat postu:
 
lumpi zagdzam się z tobą NIC MNIE DO BALCKA NIE PRZEKONA!!! ale muszę przyznać że opisane jest to bosko!!! Masz kobieto talent Wink pozazdrościć!!!



Ostatnio zmieniony przez Alex_anarya dnia Wto 21:25, 20 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Cull
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 21:39, 20 Sty 2009    Temat postu:
 
nie ma czego zazdrościć-każdy/ a może tak napisać. xd
Jacob jest fajny,no! xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Śro 2:11, 21 Sty 2009    Temat postu:
 
no nie każdy bo jak ja próbuje coś napisać to kupa wychodzi i tyle Sad a do Jake'a nic nie mam Smile

Powrót do góry Zobacz profil autora
czekoladka
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 2350
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: yyy... stąd

PostWysłany: Pon 13:59, 02 Lut 2009    Temat postu:
 
No właśnie. Jak ja próbuję coś napisać to mi wychodzi 'Księżyc w dupie' o urywaniu czegoś.. A Cull ty masz talenta.
Co nie zmienia faktu że Jacob to Zuooo!!

Powrót do góry Zobacz profil autora
Cull
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 16:48, 03 Lut 2009    Temat postu:
 
nie mam talenta a Jacob to nie zuo!

hahahahahaha. xDDD KSIĘŻYC W DUPIE xDDDDDDDDDDDDDD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Czaja1113
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 17:18, 03 Lut 2009    Temat postu:
 
Tak "Księżyc w dumie" jest boski!!! ale ten fragment też jest cudny io Jacob nie jest taki zły xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Cull
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 22:22, 03 Lut 2009    Temat postu:
 
ej,tak się zastanwiałam ostatnio....wolicie dalsze części Nieśmiertelnej czy Pocałunku? xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Wto 23:42, 03 Lut 2009    Temat postu:
 
sądzę że pocałunek może być ciekawy Razz a myśli Jaka w twojej interpretacji są o niebo lepsze od Stefci Smile

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy