Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
 Forum
¤  Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
www.twilightfan.fora.pl
Forum poświęcone twórczości Stephenie Meyer
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Śmierć Charliego oczami Belli [M]

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Śmierć Charliego oczami Belli [M]
Autor Wiadomość
glowka
Przechodzeń



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:23, 12 Kwi 2009    Temat postu: Śmierć Charliego oczami Belli [M]
 
Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc wątpie, żeby było ok,ale proszę o komentarze. Może się przynajmniej czegoś nauczę .

Proszę o nie udostępnianie tego opowiadania na innych stronach bez mojej wiedzy.
Wszystkie postacie są własnością pani Stephenie Meyer.



Ból. Wielki ból.
Ostatnia osoba z mojej ludzkiej rodziny nie żyje. Charlie. Nigdy nie myślałam, że będzie mi go tak brakować… Wiedziałam, że będę tęsknić, w końcu, mimo naszych ochłodzonych kontaktów, był zawsze moim tatą. Ale nigdy nie pomyślałabym, że Jego śmierć aż tak mnie zaboli.
-Kochanie? – Głos Edwarda wyrwał mnie z otępienia. Ach… Ten głos … Poszłabym za nim na koniec świata…
Rozejrzałam się zdziwiona. To my już jesteśmy w domu?? Ostatnie co pamiętam, to cmentarz… Trumna… Hmm.. Nie myślałam, że mam aż tak dobry wzrok. Wydawało mi się, że przez słoje drewna widzę twarz Charliego. Pogodną, śmiejącą się do mnie… Nikt z Cullenów do dziś nie zdawał sobie chyba sprawy, że Charlie był przez nas uważany za członka rodziny. Wszyscy przeżyli ten pogrzeb gorzej niż Renee, pięć lat temu.

Esme tuliła się do Carlisle'a, płakała. Alice siedziała na kanapie, Jasper ją obejmował. Też płakała. Dla niej śmierć Charliego musiała być co najmniej tak samo trudna co dla mnie. To ona ponad miesiąc wcześniej miała wizję. Zawał. Wiedziała, że nie ma ratunku. Na początku chciała to nawet przed nami to zataić, ale jednego dnia Edward powiedział, że Charlie nas odwiedzi. Alice nie zdołała utrzymać myśli na wodzy. Edwarda zamurowało, wtedy wszyscy zrozumieli, że coś jest nie tak, jak powinno. Musieli nam powiedzieć. Tamtego feralnego dnia mój dobry humor stał się tylko wspomnieniem… Jasper i Carlisle nie płakali, ale ja, która znałam ich tak dobrze, wiedziałam, że cierpią. Nessie szlochała w ramionach Jacoba. Ona jedna mogła się tak naprawdę wypłakać. Nigdy nie sądziłam, że będę tęsknić a łzami. Właśnie zatęskniłam.

-Bello, nie płacz, tak mi przykro. Kochanie, przecież wiesz, że Charlie sam wybrał tę drogę… Bello …
Głos Edwarda stopniowo się oddalał. Tak… Racja… Charlie dobrze wiedział, co robi. Wiedział o wszystkim. Nawet na pogrzebie nie mogłam o tym zapomnieć. Jedna malutka postać w czarnej pelerynie przypominała mi , że Volturi najchętniej już dawno zakopaliby Charliego ( i pewnie podpaliliby jeszcze cmentarz) lub dali mu zaszczyt bycia wampirem. Nie chcieli jednak zaczynać wojny, a poza tym nie mieli pretekstu… Tak naprawdę, Charlie był stary, dużo czasu mu nie pozostało, a o Voulterze nic nie wiedział. Nawet teraz, po tym jak wysłaliśmy zaproszenie na pogrzeb, musieli sprawdzić, czy to nie jest zmyła. Tak… Dzięki małej Jane nie mogłam o tym zapomnieć.

Sama nigdy nie powiedziałabym Charliemu prawdy ze względu na jego bezpieczeństwo. To Jacob uświadomił Charliego, że zadaje się z bandą wampirów, tak samo jak to wcześniej pokazał mu, że jest wilkołakiem. Kiedy się o tym dowiedziałam, myślałam, że uduszę kundla. Jednak to odpowiedź Jake’a mnie zamurowała:
-Nie rozumiem was, pijawy. Przecież sami nie chcieliście wyjeżdżać. A apropos tych psychopatów (wredny uśmiech w stronę Rosalie) z Voulterry, to się przecież nie będą chyba bali jednego człowieczka. Udusić mogą go zawsze, no nie? A wy nie musicie wyjeżdżać … Powiedziałem Charliemu, że to tajemnica i jeśli się wygada , to jego i tego biedaka, który się o tym dowie, zabiją. Wątpię, żeby komukolwiek powiedział, a poza tym zawsze może to obgadać z Billym, no nie? Zresztą, jak na razie oni o niczym nie więdzą, a my im chyba nie powiemy, co??

Właściwie Jacob miał CZĘŚCIOWO rację. Sytuacja jednak zrobiła się napięta, gdy po pół roku od „uświadomienia” Charliego, odwiedził nas Aro. Zaargumentował swoje odwiedziny inspekcją Renesme, którą bardzo polubił. Niestety Edward nie miał jak się wykręcić i musiał podać rękę Aro. Moja osłona na nic się zdała, Aro domyślił się, że coś ukrywamy. Nie było wyjścia, dowiedział się. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że Charlie prawdopodobnie miałby dar. Nie było tylko pewne czego mógłby on dotyczyć. Dzięki8 temu Aro kategorycznie nie chciał zgładzić taty, tylko go zmienić. Pewnie nawet nie uszanowałby jego poglądu, gdyby nie my. Stanęliśmy w obronie Charliego, a, że Aro był sam , nie miał co zrobić. Aro wiedział, że jeśli Voulterra zdecyduje się napaść na nas, to Alice będzie miała wizje. Wiedział też, że wiele utalentowanych wampirów (Kate, Eleazar, Maggie, Siobhan, Benjamin ...) z chęcią wspomogłoby Cullenów, więc dał spokój. Właściwie nie miał innego wyjścia, skoro chciał żyć…
Charlie przyjął nową rewelacje z wielkim spokojem. Chyba musiał się czegoś domyślać… Stwierdził, że to kim jestem nie przeszkadza mu, dopóki on może zostać człowiekiem. Nie mieliśmy mu tego za złe. W końcu każdy ma prawo wyboru…
-Bello, już dobrze – Edward wyrwał mnie z zamyślenia – Nie płacz, proszę
-Charlie – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.

Wtuliłam się w Edwarda.
Nie wiem jak długo tak trwaliśmy… Wystarczająco długo, bym sobie coś uświadomiłam : Śmiercią Charliego zerwałam wszystkie więzi łączące mnie z dawnym, ludzkim życiem. Jacoba, jego sfory i rodziny nie brałam pod uwagę. Dla mnie byli częścią mojego wampirzego życia bardziej niż tego ludzkiego. Oczywiście, moje wspomnienia zostały, ale to był koniec pewnego okresu mojego życia.



Ostatnio zmieniony przez glowka dnia Sob 13:20, 18 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Alice_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 927
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Deszczowe Forks

PostWysłany: Wto 19:18, 14 Kwi 2009    Temat postu:
 
Wow!!!! Moje przy Twoim to pikuś!!! Very Happy

Powrót do góry Zobacz profil autora
love_twilight
Wilkołak



Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 20:30, 14 Kwi 2009    Temat postu:
 
Łał, bardzo fajne!
Dobrze się czyta, choć opisujesz tutaj tragedie, ale robisz to w bardzo powabny sposóbSmile
Miło by było przeczytać dalsze części

Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells_Swan
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 963
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Tam, Gdzie Rosną Dzikie Róże

PostWysłany: Wto 20:43, 14 Kwi 2009    Temat postu:
 
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami;)
Tak więc staraj się i pisz czym prędzej dalej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zrozumiano? Razz
To dobrze. Czekam!!! Plosę Laughing

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy