Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
 Forum
¤  Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
www.twilightfan.fora.pl
Forum poświęcone twórczości Stephenie Meyer
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Dance yor life-the party has just begun (tłumaczenie)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dance yor life-the party has just begun (tłumaczenie)
Autor Wiadomość
Emetts
Zły Wampir



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:36, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
Aj bella cztelnosć jest Very Happy dajesz kolejne xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Alex_anarya
Wampir



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:59, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
to jest cudowne!!! Nareszcie Edzio nie jest takim przesłodzonym małym chłoptasiem!!! genialne... jeszcze nie czytałam czegoś w tym stylu Smile

CZEKAM NA WIĘCEJ!!!!!!!!!!!!!!!

Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells
Administrator



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:02, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
No to teraz na miły wieczorek kolejna część Very Happy Jak będziecie grzeczni to przed 21 jeszcze coś wkleję Very Happy

Rozdział 6.

Pierwsza lekcja tańca.

Bella

Sala taneczna była prawie pusta, kiedy weszliśmy do niej razem z Emmettem. Nie powiem, żeby mnie to nie cieszyło
Była wielka, podłoga pokryta była jasnym, drewnianym parkietem po obu stronach, na całej długość i szerokości ścian były lustra. Z tyłu znajdowała się przeszklona ściana, a po przeciwnej stronie jeszcze jedno okno, dzięki któremu każdy mógł zobaczyć co dzieje się w środku.
W sali było tylko trzech chłopców: Mike, Tyler i Eric, z którymi miałam już WF i geografię.
Gdy tylko mnie zobaczyli, od razu uśmiechnęli się głupkowato i podeszli do nas. Pierwszy odezwał się Mike:
-Cześć Bella, fajnie, że przyszłaś nas pooglądać.
Udało mu się mnie rozśmieszyć i zdenerwować zarazem tymi słowami.
-Niby czemu mam tylko patrzeć? - spytałam zirytowana, jakoś nie docierał do mnie sens jego wypowiedzi.
Eric wyglądał na równie zaskoczonego, ale udało mu się w końcu coś z siebie wykrztusić.
-Cóż, byliśmy pewni, że ćwiczysz balet, albo coś w tym stylu.
O to im chodziło? Nie potrafili wyobrazić sobie mnie tańczącej hip hop?
Emmett spojrzał ze złością na cała trójkę.
-Debile, ona tańczy hip hop! - jakoś nie mogło im się to pomieścić w głowach.
-Co?! Ty i hip hop?! Przecież żadna dziewczyna w szkole nie zna się na hip hopie. - odpowiedział Tyler.
-Teraz już tak! -fuknęłam w jego stronę i rzuciłam swoją torbę w róg, tam gdzie był już plecak Emmetta.
Odwróciłam się do lustra i zaczęłam się rozciągać nie spoglądając nawet na swoje odbicie.
Reszta marudnie również wzięła się za rozgrzewkę, ale co chwilę patrzyli zdumieni w moim kierunku.
Z każdym kolejnym spojrzeniem robiłam się coraz bardziej wściekła. Że niby dziewczyna nie może tańczyć hip hopu?! Spojrzałam przelotnie w lustro i moje oczy prawie wypadły z orbit.
W lustrze mignął mi nie kto inny jak Edward Cullen. Odwróciłam wzrok tak, żeby móc spojrzeć mu prosto w oczy. Wyglądał na równie zaskoczonego jak ja.
-Hej mała baletnico! Coś ci się pomyliło? Balet jest na trzecim pietrze.
Odparłam mu moim cukierkowym głosem.
-Dziękuję bardzo za informację, ale nie ćwiczę baletu, więc przestań nazywać mnie baletnicą. Chyba, że zapomniałeś co stało się ostatnio. Tak w ramach przypomnienia – skończyło się mokro!
Oczy Edwarda zaświeciły się ze złości.
-Więc co w takim wypadku tutaj robisz? Nie wiem czy zdążyłaś zauważyć, ale tu tak jakby trenuje się hip hop, no chyba, że przyszłaś obejrzeć profesjonalistów przy pracy.
Samozadowolenie wprost kapało z jego uśmiechu. Spostrzegłam tylko, że w sali zrobiło się zupełnie cicho. No tak, wszyscy czekali na kolejny krwawy pojedynek. W tej szkole każdy już wiedział jak bardzo nienawidziliśmy się z Edwardem i wszyscy mieli nadzieję na nową historię, którą będą mogli przekazać dalej.
Zacisnęłam pięści, Boże jak ja musiałam się kontrolować, żeby ich nie użyć!
-Nie Panie Wszystkowiedzący! Całkiem przypadkiem też tańczę hip hop! - skrzyżowałam ręce na piersi, ale zaraz potem gniewnie oparłam je na biodrach. Edward roześmiał się głośno.
-Ty i hip hop? Sorry maleńka, ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś dziewczyną.
Już chciałam go zaszczycić jakąś ciętą riposta, ale zza moich pleców dobiegł męski głos...
-No, no, panie Cullen! Proszę zostawić w spokoju pannę Swan, niech najpierw pokaże nam na co ją stać.
Pan Spring (spring – skok przyp. tłum.) – nasz nauczyciel tańca miał ciemną karnację, brązowe oczy i włosy tego samego koloru zaplecione w warkoczyki.
-Tak jak mówiłem ostatnio, dalej zajmujemy się freestyle'em. Kilku z was pokazało już co nieco, ale inni nie mieli jeszcze ku temu okazji. A każdy musi przecież mieć swoją szansę. Jasne?
Wszyscy jednomyślnie skinęli głowami. Wypowiadając ostatnie zdanie pan Spring spojrzał na Edwarda, który tylko prychnął pogardliwie.
-Zgodnie z moją listą zaczniemy od Emmetta. Gotowy?
Emmett potaknął z uśmiechem.
-Powodzenia.-szepnęłam do niego.
-Daj spokój, to wcale nie jest trudne. - uśmiechnął się znowu i zajął miejsce na środku sali, a cała reszta uczniów zgromadziła się dookoła niego.
-No to jedziemy! - pan Spring podszedł do odtwarzacza i nacisnął „play”
Piosenkę rozpoznałam już po kilku pierwszych tonach. Rihanna „Don't stop the music”. Emmett też chyba znał ją doskonale.
Jego styl wywarł na mnie ogromne wrażenie. Kiedy skończył tańczyć, ukłonił się w moją stronę. Był naprawdę dobry, jego ciało reagowało na każdy dźwięk idealnie dopasowując się do melodii. Wyglądało to tak, jakby Emmett w ogóle nie zastanawiał się nad kolejną figurą, był całkowicie wyluzowany.
Cały czas roześmiany ukłonił się jeszcze raz w taki sposób, że wszyscy wybuchnęli śmiechem i zaczęli bić brawo. Emmett podszedł do mnie (oczywiście z uśmiechem na ustach) i szepnął mi do ucha:
-Sama widzisz, nie ma się czego bać.
Kiwnęłam głową, chociaż wcale nie byłam pewna czy to co mówi jest prawdą.
Następny był Mike. Nie wypadł źle, ale jakoś na nikim jego taniec nie wywarł takiego wrażenia jak wyczyny Emmeta. Po Mike'u tańczyło jeszcze pięciu innych chłopaków, ale żaden nie dorastał Emmettowi do pięt. „Like a boy” Ciary dobiegało właśnie końca i ostatni z piątki chłopaków zakończył swój występ.
-Całkiem nieźle. Teraz kolej na Edwarda.
Ten uśmiechnął się tylko zadowolony, że wreszcie został wywołany i pewnym krokiem wyszedł na środek. Byłam naprawdę ciekawa czy Edward faktycznie jest taki dobry czy tylko się przechwala. Pan Spring po raz kolejny wcisnął „play” i z głośników popłynęło „Dirty” Christiny Aguilery.
Edward zaczął tańczyć, a szczęka opadła mi prawie do kolan. Czemu ten cholerny facet musi być aż tak dobry?
Jego taniec miał w sobie trochę agresji, ale był przy tym tak lekki, że nie można było oderwać od niego wzroku, sprawiał wrażenie tak wyluzowanego, jakby po prostu rozkoszował się każdym swoim ruchem.
Piosenka dobiegła końca, a ja nie mogłam przestać się na niego gapić. Skwitował to aroganckim uśmiechem. Wywróciłam tylko oczami dochodząc wreszcie do siebie. Niskie poczucie własnej wartości uderzyło mnie, kiedy zdałam sobie sprawę, że następna mam być ja.
-Gotowa, panno Swan? - spytał nauczyciel wciskając start.
Próbowałam rozluźnić mięśnie, żeby nie zrobić z siebie pośmiewiska. Wyszłam na środek i zorientowałam się, że kawałek, do którego przyszło mi tańczyć to „Low”.
Nie zastanawiałam się nad ruchami, po prostu tańczyłam. Potem, kiedy ktoś prosił, żebym powtórzyła swój występ, albo pokazała chociaż kilka ruchów, nie potrafiłam przypomnieć sobie ani jednego z nich.
Mogłam prawie poczuć rytmy, które przepływały przez moje zyły. Kiedy kawałek dobiegł końca rozejrzałam się nerwowo po sali. Nikt nic nie mówił! Czyżby było aż tak źle?

Edward

Wow.
To było chyba jedyne sprawiedliwe określenie freestyle'u Belli. Dosłownie zwaliła mnie z nóg. Jeśli ktokolwiek ma hip hop we krwi, to na pewno ta dziewczyna. Poruszała się niesamowicie lekko i z ogromną gracją, bez żadnego wysiłku. Jeszcze teraz odczuwałam dziwne napięcie, chociaż ona już dawno skończyła swój popis.
Nikt nic nie mówił, wszyscy byli po prostu wgnieceni w podłogę przez jej talent. Po kilku sekundach większość uczniów doszła wreszcie do siebie i zaczęła szaleńczo oklaskiwać Bellę, której najwyraźniej spadł kamień z serca kiedy zobaczyła pod jakim wszyscy byli wrażeniem. Nawet ja. Prawie zrobiło mi się głupio, że nazwałem ją baletnicą (czego już na pewno nigdy więcej nie zrobię).
Pan Spring poklepał Bellę po ramieniu.
-Po tak genialnym występie (na te słowa cała się zaczerwieniła) mam dla was zadanie domowe. W tym kapeluszu znajdziecie karteczki z tytułami piosenek. Waszym zadaniem będzie opracowanie – w parach – choreografii do wylosowanej piosenki. Jak nie trudno się domyślić, osoby które wylosują takie same tytuły będą swoimi partnerami. I nawet nie próbujcie się czymkolwiek wymieniać.
Pan Spring zaczął ode mnie. Wylosowałem kartkę z „4 minutes” Timberlake'a, Timbalanda i Madonny. Od razu się rozluźniłem, bo o tak dobrej piosence mogłem jedynie pomarzyć. Podczas kiedy inni wyciągali kolejne kawałki papieru, w mojej głowie już powstawały pomysły, które mogłem wykorzystać w moim układzie.

Bella

Dalej byłam dumna z pozytywnej reakcji na mój występ, sięgnęłam do kapelusza, mając oczywiście nadzieję na wyciągnięcie „Stronger” Kane'ego West'a, tak jak Emmett.
„4 minutes” - całkiem niezły utwór. Podałam kartkę panu Springowi, a on czytając tytuł nie mógł powstrzymać uśmiechu.
Z lekkim opóźnieniem doszło wreszcie do mojej świadomości... czy Edward nie wylosował przypadkiem tego samego?!

Edward

Patrzyłem jak Bella wyciąga swoją kartkę. Gdzieś tam w środku miałem nadzieję, że trafi jej się coś trudnego Coś, co spowodowałoby, że nie byłoby już miejsca na mój podziw i zazdrość. Nie mogłem być przecież gorszy od kogoś, kto wylał na mnie butelkę wody!
Kiedy pan Spring przeczytał co takiego wyciągnęła Bella, pomyślałem tylko...

Edward i Bella

Niech to szlag!



Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Sob 21:02, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Sob 21:29, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
Niech to szlag, że tak krótko! Jestem niesamowicie w to wciągnięta. JESZCZE JESZCZE JESZCZE! XD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells
Administrator



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:38, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
No to specjalnie dla ciebie Joanne bajeczka na dobranoc Very Happy Dwa rozdziały - ale pierwszy krótki Very Happy Kolejne już jutro pod wieczór

autorka oryginału: stop-and-think
beta: Carolinca

Rozdział 7.

Rodzinne kłótnie.

Edward szedł korytarzem w stronę swojego pokoju. Nie dzielił go z nikim innym .Cały czas był wkurzony faktem, że będzie musiał tworzyć zespół z Bellą, kopnął puszkę leżącą na ziemi, poleciała kilka metrów dalej i zatrzymała się tuż pod nogami Alice.
Edward podniósł głowę i spojrzał na swoją siostrę. Był trochę rozczarowany, że to nie Jessica, ona na pewno potrafiłaby odwrócić uwagę od jego problemów.
Z lekkim opóźnieniem Edward dostrzegł złość na twarzy Alice, patrzyła na niego z wysoko uniesionymi brwiami.
Domyślał się już czego chciała, w końcu zdążyła się już zaprzyjaźnić z Bellą. Pomimo tego spytał śmiertelnie znudzonym głosem:
-Czego chcesz malutka?
Alice parsknęła głośno.
Edward doskonale wiedział, że nie należy nazywać Alice „malutką”, na pewno zapamięta to do końca życia. Już mógł zobaczyć jak jej krótkie, czarne włosy nastroszyły się ze złości.
-Malutka Alice ma ci coś do powiedzenia wielki macho z przerośniętym ego nie potrafiącym zachowywać się odpowiednio! Znalazłbyś może dla mnie trochę czasu zanim udasz się na poszukiwania Jessici?-jej oczy błyszczały groźnie i Edward już wiedział, że nie ma innego wyjścia jak tylko posłuchać co ma mu do przekazania, tęczówki Alice właśnie zmieniły kolor na ciemnozielony.
Podeszła bliżej, stanęła przed nim krzyżując ręce na piersi, istniało bowiem całkiem spore prawdopodobieństwo, że ich użyje. Źrenice Edwarda momentalnie się zwężyły.
-Co ty sobie myślałeś nazywając moją przyjaciółkę zdzirą?!-wykrzyczała jednym tchem.
Edward przewrócił oczami na przewrażliwioną reakcję siostry.
-Alice, powiedziałem jej czystą prawdę - odparł Edward już lekko zdenerwowany.
-Czyżby nie było już w tej szkole miejsca na wolność myśli i prawa do własnego zdania?
Wydawało się, że Alice rośnie z każdym wypowiadanym przez niego słowem. Jakby jej wściekłość powodowała ten dziwny wzrost.
-Naprawdę uważasz Bellę za zdzirę?
Oho, Alice była naprawdę wkurzona, a Edward nawet nie zauważył kiedy profilaktycznie cofnął się dwa kroki.
Bynajmniej nie kłócili się pierwszy raz, zawsze Alice wygrywała takie potyczki
-No.... tak- odpowiedział Edward i spojrzał zadowolony na siostrę.
Tego już było za dużo dla Alice. Zanim jej brat zdążył cokolwiek zarejestrować, bez mrugnięcia okiem przywaliła mu w twarz.
Zdezorientowany Edward złapał się za policzek, gdzie jeszcze przed sekundą znajdowała się dłoń Alice. Prawie nie czuł bólu, ale mimo to poczuł się dziwnie.
-Czy ty właśnie mnie uderzyłaś? - spytał zaskoczony.
Odpowiedziała mu jedynie słodkim uśmiechem.
-Sama nie wiem... bolało? - odwróciła się na pięcie i udała się do swojego pokoju.
Edward znów położył rękę na policzku, wreszcie dotarło do niego, że przed chwilą jego własna siostra go spoliczkowała.
Otrząsnął się z zamyślenia i odszedł powoli zadowolony, że nikt nie widział, że uderzyła go dziewczyna.
Szedł coraz szybciej, chciał znaleźć się w swoim pokoju w jak najkrótszym czasie, żeby zapaść w należny mu sen.
Cóż, dobranoc Edwardzie.


Rozdział 8.
Dotyk

Nie.
To wszystko to jakiś kiepski dowcip, prawda?
Ja i Edward jako zespół?
Nigdy w życiu!
Skonsternowana patrzyłam na kartkę, którą cały czas ściskałam w ręce.
Zastanawiałam się chwilę czy nie wrzucić jej z powrotem do kapelusza i nie wyciągnąć szybko innej, potem pomyślałam, że może Mike dałby się namówić na małą wymianę, aż w końcu dotarło do mnie, że pan Spring zdążył przeczytać już tytuł mojej piosenki. Sytuacja bez wyjścia.
Edward chyba też szukał jakiegoś rozwiązania, rozmawiał z Tylerem, a do mnie doszedł jego głos:
-Daj spokój, na pewno chętnie byś z nią zatańczył.
A chwilę potem:
-Oddaj mi w końcu tą cholerną kartkę!
Edward próbował przekonać Tylera dopóki nie podszedł do nich pan Spring i nie przerwał im oburzony.
Spojrzałam z rozpaczą na Emmetta – który jak przystało na wspaniałego kumpla – właśnie trząsł się ze śmiechu.
-Czyżbyś musiała tańczyć z Edem? Ty jednak jesteś chodzącym pechem, to będzie dopiero zabawne, nie mogę się doczekać aż powiem reszcie!
-Wielkie dzięki za pomoc! - odwróciłam się obrażona.
-Oj, Bella, daj spokój, sama zobaczysz, że będzie fajnie – Emmett dalej nie mógł ukryć swojego rozbawienia ja chyba po prostu nie potrafiłam się na niego złościć.
Spojrzałam w stronę Edwarda, który właśnie świdrował mnie wzrokiem, jakby to była moja wina, że oboje wylosowaliśmy tą sama kartkę.
-A teraz usiądziecie w parach i ustalicie terminy waszych spotkań. Spora część waszej pracy wykonywać będziecie na naszych wspólnych lekcjach, ale nie ukrywam, że będziecie musieli poświęcić też na to swoje wolne popołudnia.- spojrzałam przerażona na mojego nauczyciela.
Było coraz gorzej. Sama w jednym pokoju z Edwardem. Przy ostatnim takim spotkaniu nazwał mnie zdzirą, wolałam nie myśleć co będzie się działo teraz.
-Nie będę z nią siedział! - usłyszałam mruczenie Edwarda.
Pozostali zaczęli już pracować, tylko ja i Edward gapiliśmy się na siebie z niemym pytaniem w oczach – które z nas zrobi pierwszy krok? Odpowiedź nadeszła natychmiast – żadne.
-Co z wami? Brać się do pracy – wtrącił się w naszą rozgrywkę pan Spring, który chyba miał nadzieję, że uda mu się znaleźć wyjście z patowej sytuacji.
-Oboje jesteście dorośli, zgadza się? Więc, proszę was, zachowujcie sę jak na dorosłych przystało!
Edward prychnął pogardliwie.
-Panie Spring, ten tutaj jest chyba jeszcze dzieckiem. Proszę postarać się znaleźć dla niego odrobinę zrozumienia. - zabawiłam się w psychologa.
Nauczyciel stłumił śmiech, a Edward wyglądał na wielce obrażonego. Był w idealnym nastroju do współpracy ze mną.
-Koniec, jak nie spróbujecie to się nie dowiecie co z tego wyjdzie! - stwierdził pan Spring.
Westchnęłam i odwróciłam się do Edwarda.
-Jutro, 16:00, sala numer 3? - zapytałam go znudzona.
-Ok- odpowiedział z jeszcze mniejszym entuzjazmem.
Podczas naszej rozmowy – jeśli można to tak nazwać – spojrzeliśmy sobie krótko w oczy i żadne z nas nawet nie próbowało przezwyciężyć bariery, która powstała między nami.
-Zadowolony? - spytał Edward pana Springa, a ten skinął jedynie głową i powiedział do reszty uczniów:
-Koniec na dziś. Pojutrze o tej samej godzinie. W kartonie przy drzwiach znajdziecie CD z waszymi piosenkami, weźcie je ze sobą, żebyście mieli do czego ćwiczyć. - po tych słowach wszyscy popędzili w kierunku pudełka.
Ja też chciałam jak najszybciej opuścić tą salę, więc też podeszłam do kartonu. Kiedy tylko zobaczyłam tą podpisaną „4 minutes” bez wahania sięgnęłam po nią.
Ale zamiast dotyku chłodnego plastiku, poczułam pod palcami czyjąś ciepłą dłoń, która musnęła moją. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że to Edward sięgnął po płytę w tym samym momencie. Kiedy nasze dłonie się dotknęły, poczułam przepływające przez nią ciepło. Szybko cofnęłam rękę pozwalając zabrać płytę Edwardowi, nie miałam ochoty na kolejną kłótnię.
Spojrzał na mnie swoimi przejrzystymi, zielonymi oczami, a ja w jednej chwili zapomniałam kim jestem. Parę sekund później Emmett potrząsnął mnie za ramię:
-Idziemy? - spytał
Natychmiast wróciłam do rzeczywistości. Edward potrząsnął głową jakby chciał uporządkować własne myśli. Potem spojrzał jeszcze na mnie i powiedział:
-Tylko się nie spóźnij!
Wywróciłam oczami.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie znam się na zegarku.
Odwróciłam się do Emmetta, który trzymał już moją torbę z szerokim uśmiechem na twarzy.
Popatrzyliśmy oboje w stronę wyjścia, gdzie właśnie znikał Edward i poszliśmy w jego ślady.
Emmett odprowadził mnie do pokoju, objął ramieniem i powiedział na odchodne:
-Jesteś cholernie dobra! Nie daj się zastraszyć Edwardowi! - i już go nie było.
Otworzyłam drzwi, rzuciłam torbę na łóżko i zauważyłam, że w pokoju nie było ani śladu po Alice. Dziwne, dzisiaj miała przecież wolne, dopiero jutro rano miała mieć kurs tańca. Może poszła gdzieś z Jasperem i Rosalie. Usiadłam na kanapie przed telewizorem przeskakując z kanału na kanał. Nie było nic ciekawego, włączyłam więc MTV.
Leciało właśnie „4 minutes”. Natychmiast wyłączyłam telewizor. W najbliższym czasie będę słyszeć tę piosenkę wystarczająco często.
Nagle otworzyły się drzwi i do pokoju wkroczyła Alice z triumfalnym uśmiechem.
-Cześć, gdzie ty się podziewałaś, co robiłaś? - zapytałam, usiadła obok mnie i zachichotała:
-Złe rzeczy, same złe rzeczy. - zaczęłam się martwić o zdrowie psychiczne mojej przyjaciółki.
-Ee, złe rzeczy? Mogłabyś to zdefiniować? - moja wypowiedź sprawiła, że Alice zachichotała jeszcze głośniej.
-Później, opowiedz mi najpierw jak było na pierwszej lekcji tańca!
Westchnęłam i opowiedziałam jej wszystko. Nie zdziwiło jej to, że Edward i Emmett byli najlepsi, w końcu była ich siostrą.
Alice była dumna z mojego freestyle'u i obiecała, że musi jak najszybciej zobaczyć mnie w akcji. Kiedy powiedziałam jej o pracy domowej, a właściwie o moim cudownym partnerze popatrzyła na mnie z litością.
-Cholera, ale masz pecha z tym Edwardem!
-Masz zamiar powiedzieć mi w końcu co takiego robiłaś jak mnie nie było? - szybko zmieniłam temat.
-Ucięłam sobie małą pogawędkę z Edwardem na wasz temat. Nie podoba mi się to jak cię traktuje. - spojrzałam na Alice zdumiona i przytuliłam ją.
-To miłe, ale nie musiałaś z mojego powodu kłócić się z bratem. - czułam się winna.
-Bzdura! Nikt nie będzie się tak zachowywał w stosunku do moich przyjaciół! - puściła mi oczko, a ja od razu poczułam się o wiele lepiej.
-Alice, powiedz mi czy Edward zawsze był takim...
-Skończonym dupkiem? - dokończyła za mnie.
Skinęłam.
-Nie, wcześniej rozumieliśmy się o bardzo dobrze. Nie był typem faceta, który próbuje zaliczyć wszystkie laski tego świata. To zaczęło się po tym jak rozpadł się jego pierwszy poważny związek. Nie wiem z jakiego powodu, ale od tamtego czasu Edward przestał traktować dziewczyny z szacunkiem i myśli, że im to odpowiada. Wtedy zaczęliśmy się kłócić. - Alice wyglądała na przygnębioną.
W końcu wszystko nabrało sensu, być może Edward nie miał na myśli tylko mnie, kiedy nazwał mnie zdzirą.
Nagle zauważyłam u Alice zmianę nastroju, najwyraźniej wróciła już do teraźniejszości.
-Wracając do tematu, przywaliłam Edwardowi w twarz.
-Co zrobiłaś?! - popatrzyłam na nią zaskoczona. Jej uśmiech robił się coraz szerszy.
-A najlepsze jest to, że Edward nie zdaje sobie sprawy, że Amanda widziała całą naszą kłótnię, jutro cała szkoła będzie wiedziała, że dziewczyna spoliczkowała Edwarda. Możesz sobie wyobrazić jak on się będzie czuł? - zaśmiała się.
-Na pewno będzie zażenowany, muszę to zobaczyć!
Rozmawiałyśmy przez cały wieczór, między innymi o naszym dzieciństwie. Alice opowiadała mi o Edwardzie, o tym jaki był wcześniej, a ja nie mogłam uwierzyć, że mógł się zmienić aż tak diametralnie. W końcu wyczerpana po pełnym wrażeń dniu położyłam się do łóżka. Z całą siłą uderzyło mnie to, o czym cały czas starałam się zapomnieć. O ręce Edwarda dotykającej moją dłoń i o mojej reakcji na ten dotyk.
Powoli zapadałam w sen, kiedy zdałam sobie sprawę, że dłoń, którą musnął cały czas płonie.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Sob 21:42, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
Yay! Dziękuję Smile) To ja zabieram się do czytania. Jak skończę to zedytuję posta Very Happy
EDIT O rany rany rany xD Edward się zmnienił rany rany rany rozpadl mu się związek rany rany rany xD ale mam głupawkę. Ale teraz już całkiem spokojnie i całkiem szczerze powiem, że od czasu przeczytania sagi, NIC mnie tak nie wciągnęło.



Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Sob 21:47, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells
Administrator



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:51, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
Doobra Very Happy Joanne, to już na dzisiaj naprawdę ostatni bonus. Jutro koło 14 chcę tu widzieć komantarze reszty osóbek Very Happy Przynajmniej 3 (opróćz ciebie). A wtedy pewnie dodam. Very Happy

autorka oryginału: stop-and-think
beta: (niezawodna) carolinca

Rozdział 9.
Eddy i mała berlina - „Lose my breath”

Bella:
Szczerze? Było mi trochę żal Edwarda, zwłaszcza widząc jego wyraz twarzy, kiedy Jordan spytał go czy policzek dalej boli.
Był tym wszystkim całkiem zaskoczony i mogłam sobie tylko wyobrazić jak głupio musi się czuć. Właściwie to prawie nikt nie odważył się głośno tego wszystkiego komentować, Lauren ze swoim „Fan clubem Edwarda” czuwała, żeby nie padło na jego temat ani jedno złe słowo. Na matematyce nie mogłam się jednak opanować i obdarzyłam go jednym z moich nienawistnych uśmieszków, co prawda próbował mnie chwilę później zamordować wzrokiem, ale nie mogłam się już wprost doczekać naszej wspólnej popołudniowej lekcji.
Bez zbytniego entuzjazmu poszłam z Rosa na WOS, a po lekcji poszłyśmy na lunch. Emmett, Alice i Jasper już czekali na nas przy naszym stole. Każde z nich cały czas ekscytowało się pobitym Edwardem, a Jasper był wyjątkowo dumny ze swojej dziewczyny.
Usiadłyśmy z nimi, a kilka sekund po tym w stołówce zjawił się Edward. Na jego ramieniu wisiała śliczna, rudowłosa dziewczyna.
-Tanya – szepnęła Alice.
-Nigdy bym nie podejrzewała, że upadnie aż tak nisko i stanie się kolejną zabawką Edwarda. - syknęła Rosalie wskazując głową w ich kierunku.
-A co z Jessicą? - spytałam zaskoczona.
-Skakała przy nim od prawie czterech tygodni, wiesz przecież, że Edward zmienia dziewczyny równie często co rękawiczki. - wyjaśnił mi Jasper.
Oczywiście Edward ze swoją nową kobiecą zabawką ani myślał podejść do nas i choćby się przywitać.
-Co się stało z naszym bratem? - spytała Alice Emmetta z widocznym smutkiem.
Chłopak skierował pełen odrazy wzrok w kierunku najnowszej pary.
-Jak ta dwójka zacznie się całować to chyba się porzygam!
Jak na komendę... Emmett mówisz i masz.
-Fuj! - jęknął i prawie wetknął sobie palce do gardła udając, że zwraca swój ostatni posiłek na talerz Rosalie.
-Niech cię szlag! Emmett, jak chcesz sobie wymiotować to proszę bardzo, ale postaraj się nie robić tego na mój talerz – zawyła Rose. Oczywiście cała nasza piątka roześmiała się głośno.
Po lunchu poszłyśmy z Alice do naszego pokoju trochę się pouczyć. Nie było tego zbyt wiele i już o 15:30 miałam wszystko z głowy. Postanowiłam więc wyjść wcześniej, żeby na pewno nie spóźnić się na spotkanie z Edwardem. Może nawet uda mi się poćwiczyć przez chwilę w samotności. Z tą myślą wzięłam ze sobą płytę, na której miałam nagrane moje ulubione kawałki i skierowałam się do sali numer trzy.
Właściwie wyglądała prawie tak samo jak inne sale taneczne, z tą różnicą, że szklana ściana była lustrem weneckim*
Włożyłam płytę do odtwarzacza, Edwarda na szczęście jeszcze nie było, więc miałam chwilę czasu dla siebie. Ustawiłam moją ulubioną piosenkę i z głośników poleciało „Lose my breath” Destiny's Child.
Z przekonaniem, że nikt mnie nie obserwuje zaczęłam rozgrzewkę. Moje ciało wyginało się w rytm muzyki, a ja próbowałam to wszystko jakoś uporządkować, chcąc przekazać jak najwięcej swoim tańcem.
Nie mam pojęcia jak długo już tańczyłam, ale w tym momencie było mi to serdecznie obojętne, nie chciałam tego przerywać.

Edward:
Byłem naprawdę wściekły. Co ta popieprzona Amanda sobie myślała opowiadając całej szkole co zaszło między mną i Alice? Wszystkie dziewczyny są tak samo zdzirowate.
W szkole kilka osób o tym mówiło głośniej niż powinno i czułem się naprawdę zażenowany, ale próbowałem ignorować te teatralne szepty. Chyba byłem na tyle popularny, że nikt nikt nie odważył się ze mną na poważnie zadzierać. Jedynie Bella uśmiechała się do mnie podle i nie trudno było dostrzec co jej chodzi po głowie. Oczywiście bawiła się wyśmienicie! W końcu to przez nią Alice mnie uderzyła. Przez to wpatrywałam się w nią z wściekłością, tak to zdecydowanie była tylko i wyłącznie jej wina.
Po zajęciach Tanya „posiedziała” chwilę w moim pokoju, a kiedy wyszła zabrałem się za zadania domowe i zupełnie zapomniałem o upływającym czasie. Popatrzyłem wreszcie na zegarek i z przerażeniem stwierdziłem, że zostały mi tylko cztery minuty.
Szybko ubrałem się, chwyciłem swoją torbę i popędziłem w kierunku sali. Byłoby trochę niezręcznie gdybym to ja się spóźnił, kiedy wczoraj sam ostrzegałem przed tym Bellę.
Prawie bez tchu dotarłem wreszcie pod salę numer trzy. Spojrzałem przez szybę, ze środka dobiegały dźwięki „Lose my breath”, ale o wiele bardziej interesowało mnie to, że Bella tańczyła
Albo nie zdawała sobie sprawy, która jest godzina, albo było jej to obojętne.
Wyglądało na to, że za żadne skarby świata nie miała zamiaru skończyć swojego popisu.
Ja też nie chciałem jej przerywać, zamiast tego wpatrywałem się w nią z zachwytem i po raz drugi zdałem sobie sprawę jaka jest dobra. Zaskoczyło mnie, że ktoś obdarzony tak mega zgrabną figurą może tańczyć tak agresywnie. Szczerze? To był najlepszy krump** jaki w życiu widziałem.
Obserwowałem ją już od dłuższego czasu, ale byłem zbyt zafascynowany, żeby jej przeszkadzać. W międzyczasie jednak piosenka dobiegła wreszcie końca i Bella też skończyła już tańczyć. To był chyba specjalny znak dla mnie, żebym przestał się w nią wgapiać i otworzył te cholerne drzwi.
Bella natychmiast się odwróciła i roześmiała się uroczo.
-Chyba miała wczoraj racje mówiąc, że masz problemy z oczytaniem godziny.
Uśmiechnąłem się do niej w odpowiedzi.
-Nie do końca masz rację, ale nie miałem pojęcia, że lubisz Destiny's Child.
Kiedy Bella zrozumiała sens moich słów od razu cała się zaczerwieniła, co muszę przyznać wyglądało całkiem słodko.
Zaraz, zaraz... słodko?
Naturalnie miałem na myśli śmiesznie.
-Podglądałeś mnie? Jak długo? - wyjąkała.
Najwyraźniej odrobinę ją to krępowało.
-Wystarczająco długo. Możemy już zacząć naszą pracę? Nie chcę, żebyśmy przez twoje prywatne wygibasy nie zdążyli z naszym kawałkiem.
Tera bynajmniej nie była już uroczo zakłopotana, ale najzwyczajniej w świecie wkurzona.
-Nie ma sprawy, włóż CD do odtwarzacza. - zażądała gniewnie.
Cholera, wiedziałem, że czegoś zapomniałem.
-Yy, no więc... - próbowałem się jakoś wymigać.
Bella uniosła wysoko brwi i roześmiała się serdecznie.
-Czyżby pan Idealny o czymś zapomniał? Wstydź się Edwardzie! - potrząsnęła głową z rozbawieniem.
Zawarczałem cicho i wyszeptałem:
-Już po nią idę. - popędziłem do góry.

Bella:
Edward o mało co nie wyrwał drzwi i pobiegł na górę. Chwilę podążałam za nim wzrokiem, ale natychmiast przypomniałam sobie, że widział mnie jak ćwiczyłam... Pewnie skręcał się ze śmiechu. Jak tylko o tym pomyślałam znów się zaczerwieniłam. Czemu do jasnej cholery nie patrzyłam na zegarek?!
Po paru minutach wrócił Edward próbując złapać oddech.
-Nie dało się wolniej Eddy? - spytałam zdenerwowana.
Wciągnął powietrze ze świstem.
-Jak mnie właśnie nazwałaś?
Wiedziałam od Emmetta, że Edward nienawidzi tego zdrobnienia, ale byłam akurat w idealnym nastroju, żeby go trochę powkurzać.
Spojrzałam na niego niewinnie.
-Ktoś coś mówił? Nic nie słyszałam, ale ty naprawdę powinieneś zacząć się martwić skoro słyszysz jakieś głosy. - powiedziałam i popatrzyłam na niego z troską, co jeszcze szybciej doprowadziło go do białej gorączki.
-Uspokój się malutka balerino. - teraz to ja wgapiałam się w niego zdenerwowana.
-Ten temat chyba już przerabialiśmy! - krzyknęłam do niego, cały czas próbując się uspokoić.
-Wspominałaś tylko o tym, żebym nie nazywał cię baletnicą, o balerinie nie było mowy. - opowiedział bez najmniejszego nawet poczucia winy.
Wywróciłam oczami.
-Oszczędź sobie i daj mi w końcu tą płytę! - fuknęłam na niego.
-Bez nerwów, potrafię sam włączyć CD. - odpowiedział z taką samą agresją.
-No to na co czekasz? Myślisz, że mamy aż tyle czasu?
-Dla mnie i tak za dużo. O wiele za dużo czasu spędzonego z tobą! - i z tymi słowami wrzucił wreszcie CD do wieży.
-No to wreszcie możemy zaczynać. - prychnęłam nawet na niego nie patrząc kiedy rozległy się pierwsze dźwięki muzyki.
Nie ma co, teraz dopiero zacznie się zabawa.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Emetts
Zły Wampir



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:14, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
Bella jesteś sadystka:( Teraz będę siedział przed kompek 3 godizny w nadzeji , ze następne częsci zmatrializują się przedemną....Sad


No dobra , świetne Very Happy Najlepeij by było gdyby walne ła w morde edka i była z emmettem xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Alex_anarya
Wampir



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:29, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
jeszcze!!! jeszcze!!! jeszcze!!! plissssssss Bells daj coś jeszcze dziś!!! to jest cudowne Smile nareszcie Edward jest taki ludzki Wink uwielbiam te kłótnie...

Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Sob 23:33, 24 Sty 2009    Temat postu:
 
uwielbiam ich wymianę zdań Razz jest fenomenalna Razz a Alice heh Smile walnąć Eda ... no kto by się spodziewał Smile koniecznie kolejna część Razz

Powrót do góry Zobacz profil autora
Cull
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Forks

PostWysłany: Nie 0:46, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
haha. dobre. xd
jedyne co jest prawdziwe w tym ff to imiona i charakter Alice i Emmeta,ale i tak to uwielbiam .xd
a kto to jest ta Ginger,wielce sławiona?xd

Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Nie 10:41, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
Eddie.<le> Ale tak calkiem serio, to wlasnie usilowalam sobie wyobrazic Edwarda tanczacego hip hop i stwierdzam ze o nie wykonalne. On moze tylko podskakiwac na koncercie rockowym i wymachiwać czupryna ;]

Powrót do góry Zobacz profil autora
Czaja1113
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konin

PostWysłany: Nie 11:32, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
Tak wsumie troche mi sie gruzie stara wersja Edwarda z ta nową ale i tak mi sie bardzo podoba xD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells
Administrator



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 16:51, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
Miałąm dać o 14 kolejną część - wybaczcie opóźnienie. Ale za to teraz 2 rozdziały na raz Very Happy

autorka oryginału: stop-and-think

Rozdział 10.
I kto tu jest zdzirą?

Bella:
-Źle to robisz!
-Właśnie, że dobrze!
-Źle!
-Ach tak, panie Idealny, zrób to lepiej!
-Ale to twoja część!
-No to o co ci chodzi?
-O to, że robisz to źle!
Popatrzyłam z wściekłością na Edwarda.
Co ten idiota sobie myśli krytykując mnie non stop? Trenowaliśmy dopiero od pięciu minut, a on cały czas ma pretensje. Albo nie czuję rytmu, albo źle robię obrót, albo wszystko wygląda zbyt delikatnie.
W ogóle cały mój występ nie należał do ekstraklasy, a musiał skoro tańczyłam z Edwardem. Udało nam się dojść do porozumienia jedynie w kwestii tego, że kiedy śpiewa Justin - tańczy Edward, kiedy Madonna – ja, a kiedy śpiewają oboje – my też tańczymy wspólnie. Teraz ćwiczyliśmy pierwsze figury.
Myślałam już nad nimi wczoraj i próbowałam przekonać Edwarda do niektórych z nich. Pokazywałam mu właśnie jeden obrót na podłodze, ale oczywiście musiał mi przeszkodzić.
Powoli doprowadzał mnie do szału.
-Skoro sobie z tym nie radzisz, muszę się czepiać. Tak to się robi! - zrzędził cały czas.
Wywróciłam oczami i włączyłam muzykę. Jeśli jeszcze raz mnie zbluzga nie jestem pewna czy wyjdzie z tej sali w jednym kawałku!
Przez podkoszulek widać było każdy jego idealny (to musiałam przyznać) mięsień, a kiedy tylko poruszał rękami napinały się i ukazywały w całej okazałości. Mogłam wreszcie zrozumieć dlaczego wszystkie dziewczyny za nim szalały – jego wygląd był powalający. Nie można było tego powiedzieć o jego charakterze, arogancki, nieczuły matoł!
Edward skończył swój popis i spojrzał na mnie z wyższością. Syknęłam jadowicie:
-Chyba masz problemy ze wzrokiem, bo ja zrobiłam to identycznie!
Roześmiał się kręcąc głową.
-Słodziutka, nie mogłaś zrobić tego tak dobrze jak ja – to ja tu jestem najlepszy!
Ze świstem wciągnęłam powietrze.
-Co ty sobie wyobrażasz?! I tylko spróbuj jeszcze raz nazwać mnie „słodziutką”! Może dziewczyny pokroju Tanyi, Jessici i Lauren nie potrafią ci się oprzeć, ale ja w przeciwieństwie do nich nie tracę przytomności na twój widok! Nie jestem jak te wszystkie dziewczyny, z którymi sypiasz!
Chyba trafiłam w czuły punkt, bo właśnie próbował zabić mnie wzrokiem.
-Więc uważasz, że nie robię nic innego poza zaliczaniem panienek? - zapytał, a jego głos wibrował z wściekłości.
Wzruszyłam ramionami.
-Zdzirowate samce też istnieją w tym świecie. Nie obchodzi cię to jak czuje się dziewczyna, którą właśnie przeleciałeś! Wykorzystujesz je dla zabawy i nawet przez myśl ci nie przejdzie, że ją ranisz, kiedy następnego dnia wskakujesz do łóżka z następną!
Oho.
Gdyby Edward miał przy sobie pistolet z pewnością nie zawahałby się go użyć.
-W ogóle mnie nie znasz! Jak możesz uważać mnie za męską zdzirę?
-Jeśli mnie pamięć nie myli to ty pierwszy nazwałeś mnie zdzirą!
Moje oczy zwężyły się niebezpiecznie.
-Tak, ale ty jesteś dziewczyną. - zasyczał gniewnie.
Łoł.
Tym razem naprawdę przesadził.
-Tylko dlatego, że twoja była dziewczyna miała bardzo pojemne serce i tak cię potraktowała nie znaczy, że wszystkie kobiety są takie same! Poza tym nie musisz zachowywać się jak ona. Nie staniesz się przez to lepszy od niej. Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć jak czują się te dziewczyny, z którymi się przespałeś dla zabawy. Dokładnie tak samo jak ty, kiedy twoja cudowna eks cie zraniła!
Edward patrzył na mnie z mieszaniną wściekłości i zaskoczenia na twarzy.
Ups.
Nie wiedział przecież, że ja wiem. No tak, do teraz...
-Mówisz o rzeczach, o których nie masz zielonego pojęcia! - wrzasnął.
Oj, wygląda na to, że jeszcze nie uporał się z widmem swojej byłej.
-Ach tak? Ty za to możesz nazywać zdzirą dziewczynę nie wiedząc jaka naprawdę jest? To też nie jest fair! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
Wzięłam swoją torbę i skierowałam się do wyjścia.
-Ja przynajmniej nie uciekam, kiedy z kimś dyskutuję! - ryknął.
-Wiesz co Edward? Nie mam już do ciebie siły! Sposób w jaki mnie traktujesz sprawia, że zbiera mi się na wymioty! Dopiero jak zmienisz swój stosunek do dziewczyn zaczniemy dalej ćwiczyć! Radzę ci się nad tym zastanowić! - krzyknęłam głośno i jeszcze głośniej trzasnęłam drzwiami.
Co za...
Poszłam do pokoju z nadzieją, że rozmowa z Alice pomoże mi w odreagowaniu tego wszystkiego.



Rozdział 11.
Emmet - balsam dla duszy

Bella:
Trzasnęłam drzwiami do mojego pokoju. Alice, patrzyła na mnie z przerażeniem, a gazeta, którą czytała wypadła jej z rąk, obok niej siedziała równie przestraszona Rosalie.
-Rany Boskie, Bella, nie strasz nas tak więcej. - pierwsza odezwała się Alice.
-Nie powinnaś trenować z Edem? - zapytała Rosalie.
Z wyrazu mojej twarzy można było wyczytać jak cudownie spędziłam ten czas.
-Powinnam! - wrzasnęłam i dosiadłam się do nich.
-Co tym razem?- Alice natychmiast nadstawiła uszy.
Wzięłam głęboki oddech.
-Ten dupek! Cały czas mnie krytykował, a potem stwierdził jeszcze, że to on jest najlepszy!
-Że co? Co on sobie wyobraża? - przerwała mi Rosalie.
-To wszystko? - zapytała Alice podejrzliwie.
Potrząsnęłam głową i opowiadałam dalej.
-Jeszcze nie było najlepszego! Nie pytajcie mnie jak to się stało, ale zaczęliśmy rozmawiać o tym, że każdą dziewczynę musi zaciągnąć do sypialni, ja powiedziałam, że zachowuje się jak męska zdzira, a Edward spytał co ja sobie myślałam tak go nazywając! Ja jego?! Halo! To on pierwszy nazwał mnie zdzirą!
-Co ci odpowiedział? - Rose nie mogła się powstrzymać od zadawania pytań.
-Że może mnie tak nazywać, bo jestem dziewczyną!
-Coooo?! - Alice była już totalnie wściekła.
-Jest jeszcze w tamtej sali? Chyba muszę jeszcze raz obić mu jego śliczną buźkę, może to sprawi, że jego mózg zacznie działać! - ciągnęła dalej.
Nie dałam się zbić z tropu i opowiadałam dalej.
-Potem powiedziałam mu, że to, że jego eks zrobiła go na szaro*, nie znaczy, że on musi traktować w ten sposób inne kobiety i że zacznę z nim ćwiczyć dopiero jak zmieni swój stosunek do dziewczyn. - zakończyłam zadowolona.
-Brawo Bella! - krzyknęły jednocześnie, a potem wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Edward:
Co Bella sobie myślała przypominając mi o Angeli? Byliśmy kiedyś idealną parą.
Jej styl tańca był bardzo podobny do stylu Belli, pewnie dlatego cały czas ją poprawiałem, chociaż nie miałem do tego prawa.
Kiedyś ja, Emmett i Alice – tak, dawniej znakomicie się dogadywaliśmy – urządziliśmy imprezę w naszym domu, na którą zaprosiliśmy oczywiście Angelę.
Podczas imprezy nie mogłem jej nigdzie dostrzec, więc postanowiłem jej poszukać. I znalazłem. W bardzo intymnym momencie z moim kuzynem Benem.
I co powiedziała na swoje usprawiedliwienie?
-Potrzebuję jakiejś odmiany od czasu do czasu.
Żadnych przeprosin, kompletnie nic.
Kilka dni później wysłaliśmy jej list z informacją, że przenosimy się do West Coast Academy. Byłem szczęśliwy, że nie będę musiał na nią patrzeć przez dłuższy czas.
Dopiero tutaj zauważyłem, że dziewczyny najzwyczajniej w świecie na mnie lecą i zacząłem to wykorzystywać. Chciałem się tylko zabawić, nie miałem zamiaru ponownie się zakochiwać, bałem się, że któraś z nich znów mnie zrani.
Często zadawałem sobie pytanie czy moje zachowanie nie jest przypadkiem tak samo chore jak Angeli, ale po pewnym czasie i ta myśli zniknęła.
I właśnie Bella musiała to wszystko rozgrzebać!
Była jedyną dziewczyną, która potrafiła oprzeć się mojemu urokowi. Nie byłem do tego przyzwyczajony, przecież wszystkie same pchały mi się do łóżka.
Dlatego zachowywałem się wobec niej tak arogancko i chamsko.
Nie chciałem, żeby ktokolwiek wiedział jaki jestem naprawdę, ani tym bardziej przypominał mi o tym.
Zabrałem torbę i powlokłem się do pokoju.
-Cześć braciszku! Jak leci?
Usłyszałem znajomy głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą twarz mojego brata.
Kiedy Emmett zobaczył wyraz mojej twarzy natychmiast przestał się uśmiechać i zapytał zmartwiony:
-Wszystko w porządku Ed?
Wzruszyłem tylko ramionami.
Emmett posadził mnie na ławce, obok której akurat przechodziliśmy.
-Opowiadaj co ci tak ciąży na duszy. - spytał, a ja przypomniałem sobie dzieciństwo, kiedy mój starszy (i większy) brat bronił mnie przed chłopakami, którzy mi dokuczali.
-Sam nie wiem. Trenowałem z Bellą i w pewnym momencie wszystko poszło nie tak jak powinno. Cały czas ją krytykowałem, a ona nazwała mnie męską zdzirą.
Usta Emmetta drgnęły, kiedy mi odpowiadał:
-Jakby nie patrzeć takie zachowanie do niej pasuje, ale wiesz czemu tak uważa?
Westchnąłem.
-Może faktycznie wykorzystuje dziewczyny?
Emmett uniósł wysoko brwi.
-No dobra, wykorzystuje je, ale Bella zaczęła mówić o Angeli.
Emmett zastanawiał się chwilę.
-Oboje przesadziliście, wina leży tak samo po twojej jak i po jej stronie. Musicie się z tym przespać i spróbować o tym porozmawiać na spokojnie. Bardziej nie pomogę, nie mam w końcu fakultetu z psychologii. - dodał z uśmiechem i wstał.
-Dzięki. -uśmiechnąłem się do niego.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu rozmawiałem z moim bratem całkiem szczerze i to dzięki Belli.
-Jakbyś miał jeszcze jakiś problem to zamiast dzwonić do balsamu dla dusz, znanego inaczej jako Jasper Hale, zadzwoń do mnie, tylko ja potrafię pomóc w kryzysowych sytuacjach. - odwrócił się chichocząc głośno.
Poczułem się trochę lepiej i poszedłem do swojego pokoju.
Zaskoczony, zobaczyłem, że ktoś czeka pod moimi drzwiami. W pierwszym momencie myślałem, że to Bella, ale zamiast tego usłyszałem skrzekliwy głos Tanyi:
-Eeeedward, jesteś wreszcie, strasznie długo już na ciebie czekam.
Rzuciła mi się na szyję.
Krótko zastanawiałem się czy nie posłuchać Belli, ale zdecydowanie nie byłem w nastroju do zmiany moich zasad moralnych. Odezwało się dawno nie używane sumienie, ale próbowałem je zignorować.
-Co z tobą Ed? Jakiś dziwnie spokojny jesteś. - niedowierzanie malowało się na jej twarzy.
-Przykro mi Tanya, ale jestem kompletnie wykończony, muszę się porządnie zrelaksować. - powiedziałem próbując wyczarować wyraz wyczerpania na mojej twarzy.
-Może pomóc ci się zrelaksować? - zapytała próbując chyba brzmieć seksowanie, ale w moich uszach zabrzmiało to zupełnie blado.
-Nie, dziękuję! - z tymi słowami odwróciłem się i zamknąłem drzwi tuż przed zaskoczoną twarzą Tanyi.
Zaskakująco dobrze czułem się z tym, że udało mi się ja spławić i położyłem się – co rzadko się zdarza – samotnie do łóżka. Włączyłem laptopa i napisałem długiego emaila do moich rodziców.



Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Nie 16:52, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Nie 18:24, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
Agrrrrrrrresywna Bella, Stanowczy Edward, Balsam dla dusz- Jasper, Dobra wróżka- Emmet Chcesz wiedzieć co ich łączy? Przeczytaj tego fan ficka! Wink czekam na ciąg dalszy Wink

Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells
Administrator



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:51, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
No doobra Very Happy Widzę, że Joanne siedzi na forum i się nudzi, a skoro już jestem, to dodam kolejną część Very Happy

autorka oryginału: stop-and-think
beta: Manika

Rozdział 12.
Zamieszanie i całkiem mocne drzwi.

Bella:
Następnego ranka byłam wykończona. Budzik wył przeraźliwie, próbując najwidoczniej zmusić mnie hałasem do podniesienia się z łóżka. Alice rzuciła w owy dzwoniący przedmiot poduszką i jęczała że nie wstanie teraz za żadne skarby świata.
Szkoda tylko, że zamiast w niego trafiła we mnie. Cudowna pobudka, nie ma co.
Zwlokłam się z łóżka, nie mając siły nawet na poprawienie swojej piżamy. Skierowałam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Jęknęłam na widok tego kogoś, kto wpatrywał się na mnie ze zwierciadła, ale gdybym była bardziej próżna, możliwe, że zaczęłabym krzyczeć. .
Dlaczego każdego ranka wyglądałam jak nałogowy alkoholik?
Uchlapałam twarz lodowatą wodą, żeby się ocucić. Trochę pomogło, ale oczy dalej miałam kompletnie zapuchnięte i nieprzytomne.
Wyjrzałam przez okno zastanawiając się co na siebie włożyć. Niebo było bezchmurne, zdecydowałam się więc na krótką, ciemną sukienkę i czerwone balerinki. Alice (jakoś jednak udało jej się w wstać…) założyła przewiewną, szarą bluzkę, jeansowe szorty i razem udałyśmy się na pierwszą lekcję. Mimo że nadal co jakiś czas wyrywało nam się ziewnięcie, to byłyśmy zdecydowanie żywsze niż jeszcze dziesięć minut temu.
Nie zaszłyśmy jednak zbyt daleko, kiedy drogę zastąpiła nam Tanya wściekle świdrując mnie wzrokiem.
- Co zrobiłaś z Edym? – syknęła. Z tego co się zorientowałam, miało to zabrzmieć jak groźba, ale w tym aspekcie wyszło dość marnie. Za to ja nie mogłam powstrzymać parsknięcia śmiechem gdy usłyszałam sposób, w jaki ta wariatka skraca jego imię.
Alice wywróciła oczami i powiedziała:
- A co? Wyrzucił cię z łóżka?
Chciała przejść obok niej, ale Tanya przytrzymała ją za ramię.
- Nie waż się mnie więcej dotykać! - fuknęła na nią Alice i strąciła jej rękę.
Tanya odwróciła się w moją stronę.
- Jak jeszcze raz zachowasz się tak podle w stosunku do mojego Ediego to będziesz miała ze mną do czynienia! – warknęła..
Nie mogłam już dłużej powstrzymać się od śmiechu, i złapałam się za brzuch. Zmęczenie jakoś odeszło w niepamięć.
- Oj, czyżbym była wredna dla twojego Ediego? Oj, zła Bella! - zachichotałam i wyminęłam wściekłą jak osa Tanyę.
- Ja mówię serio! - krzyknęła jeszcze za nami, ale my już zdążyłyśmy popłakać się ze śmiechu.
- Czy ona... czy ona mi groziła? - spytałam Alice pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu. Skinęła tylko głową nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa.
- Mogę się pośmiać z wami? - dobiegł nas męski głos.
- Emmett! - zawołałam zaskoczona. Ten tylko uśmiechnął się szeroko i przytulił nas na powitanie.
- No to powiecie mi co jest tak cholernie śmieszne?
- Czyżby to przez wczorajszą akcję z tobą i Edwardem w roli głównej?
- Też. – parsknęłam śmiechem po raz kolejny.
- Zaraz, zaraz. Skąd ty właściwie o tym wiesz?
Emmett wzruszył ramionami.
- Z pierwszej ręki, od Edwarda.
- Pewnie wszystko tak poprzekręcał, że jak zwykle ja jestem winna. – wycedziłam, a świetny humor z przed kilkunastu sekund ulotnił się jak kamfora.
- Nie wydaje mi się. Wyglądał na podłamanego, a ja jeszcze nigdy nie miałem z nim tak szczerej rozmowy. Proszę cię Bella, pozwól mu ze sobą porozmawiać, daj mu szansę i wysłuchaj go - powiedział spokojnie.
Nie brałam takiego obrotu sprawy pod uwagę, ale kiwnęłam głową potwierdzając jednocześnie, że go wysłucham, a na twarz Emmetta znów powrócił uśmiech.
- A teraz wyjaśnijcie mi jedną rzecz: czemu Tanya, którą właśnie mijałem kipiała z wściekłości?
Alice i ja znów zachichotałyśmy.
- Nasza najukochańsza Tanya zagroziła złej Belli, że jeśli jeszcze raz będzie podła w stosunku do Edwarda to będzie z nią źle- odpowiedziała Alice, jednak Emmet tylko prychnął i posłał nam spojrzenie z serii „Jak tu skumać te głupie baby?”. -Dziewczyny, ja mam teraz wf, któraś z was też? - spytał.
- Ja! - zawołałam ucieszona. Alice nie miała niestety tego szczęścia: ją czekała matematyka.
- Miłej zabawy! - krzyknął jeszcze do niej Emmett.
- Zabawa?! Jak ty będziesz szedł na matmę to pogadamy, mięśniaku – zawołała na wpół naburmuszona; najwyraźniej matematyka nie należała do jej ulubionych przedmiotów.
- Chciałem ci coś jeszcze powiedzieć - zaczął Emmett kiedy ruszyliśmy - Edward jest zbyt dumny, żeby się przyznać do tego, że krytykował cię bezpodstawnie. Musisz jednak wiedzieć, że to przez twój styl tańca, który jest bardzo podobny do stylu tańca jego byłej - Angeli. Na pewno wiesz, że zdradziła go z naszym kuzynem Benem, więc nie złość się na niego za bardzo. - Emmet wziął swojego brata w obronę.
Skinęłam głową.
Nie były to co prawda przeprosiny, ale przynajmniej zaczynałam rozumieć powody takiego a nie innego postępowania Edwarda.
Stanęliśmy przed szatnią.
W damskiej było już sporo dziewczyn, niestety również Lauren.
Popatrzyła na mnie ze wściekłością i zasyczała:
- Kogo my tu mamy? Naszą małą tancereczkę, która ma się za nie wiadomo kogo!
- Mówisz o sobie? Nie miałam pojęcia, że zdajesz sobie sprawę ze swoich wad - odpowiedziałam niewinnie.
- Ty zdziro!
Wciągnęłam głośno powietrze.
Nie wiem czemu, ale wszyscy najbardziej aroganccy ludzie z tej szkoły postanowili nazywać mnie zdzirą.
- Problemy z oddychaniem? - spytała z udawaną troską.
- Tak... strasznie tu śmierdzi zarozumiałymi ludźmi. - odpowiedziałam i z opóźnieniem zdałam sobie sprawę, że po pierwsze, wzrok wszystkich dziewczyn skupiał się na nas, a po drugie mój żart nie był na tyle śmieszny na ile bym tego chciała.
- Chciałaś mnie obrazić, Swan?
- Nie. Przykro mi, że muszę cię rozczarować, ale żeby móc z tobą rozmawiać musiałabym się zniżyć do twojego poziomu* (*w oryginale Niveau), a nie mam zamiaru schylać się aż tak nisko - odpowiedziałam już o wiele bardziej spokojna.
- Mojego niskiego poziomu? – zakipiała wściekłością Lauren.
- No wiesz, to co używasz jako kremu do rąk. - stwierdziłam tylko i wyszłam z przebieralni.
Usłyszałam tylko głośny krzyk dziewczyny:
- I co się tak na mnie gapicie? Zajmijcie się swoimi sprawami do cholery!
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Dlaczego osoby z najniższym IQ były tak często najbardziej lubiane?
- Tu jesteś! - usłyszałam wołającego do mnie Emmetta.
Odwróciłam się i podeszłam do niego, weszliśmy razem do sali gimnastycznej.
Kilka sekund później pojawiła się Lauren, ale nie zaszczyciła mnie swoim (jakże zacnym) spojrzeniem.
- A tej co znowu zrobiłaś? - spytał rozbawiony Emmett.
Opowiedziałam mu historię z szatni.
- O ludzie, najpierw Tanya, teraz Lauren. Naprawdę wiesz jak zyskać sobie przyjaciół. Ile ja bym dał, żeby zobaczyć wyraz jej twarzy.
Ale ja przestałam go już słuchać, mój wzrok padł na coś innego.
Powinnam raczej powiedzieć na kogoś innego.
Do sali właśnie wkroczył Edward ze swoim kumplem – Sethem.
Emmett od razu zorientował się, że coś jest nie tak, podążył za moim wzrokiem i zatrzymał go na tej samej dwójce co ja.
-Oj, chyba nie zdążyłem ci powiedzieć, że Edward też ma dziś wf. - powiedział rozbawionym głosem.
- Ach, tak - wymamrotałam. – Prawdziwie świetny z ciebie informator.
Cały czas wpatrywałam się w Edwarda. Może naprawdę go wczoraj zraniłam wspominając o jego eks. Czy zawsze muszę się wtrącać w nie swoje sprawy?
Zatopiona we własnych myślach za późno zorientowałam się, że Edward rozglądając się po sali zatrzymał swój wzrok na mnie.
Byłam przekonana, że obdarzy mnie kolejnym wściekłym spojrzeniem, ale tym razem się zawiodłam.
Czyżby właśnie mrugnął do mnie porozumiewawczo? A teraz jeszcze patrzył na mnie wyraźnie skruszony?
Jego usta wygięły się w nieśmiałym uśmiechu.
Odwróciłam twarz i skoncentrowałam się z powrotem na Emmecie.
Byłam zbyt zaskoczona zachowaniem Edwarda i nie miałam pojęcia jak powinnam zareagować.
Nasza nauczycielka wf'u, pani Hang chciała dziś zacząć trenować z nami siatkówkę.
Nie byłam żadną mistrzynią sportu, za często potykałam się o własne nogi, ale kiedy udało mi się skoncentrować nie byłam wcale taka tragiczna.
Przez cały wf świadomie unikałam wzroku Edwarda, on wydawał się robić to samo.
Udało mi się skupić na zajęciach, więc pod koniec lekcji byłam całkiem spocona.
Sama nie wiem czemu, ale chciałam, żeby Edward wiedział, że potrafię grać w siatkówkę. W końcu nie mógł się powstrzymać od śmiechu przy naszym pierwszym spotkaniu, kiedy z wielką gracją się potknęłam.
Gdy zadzwonił dzwonek poszłam się odświeżyć, uparcie ignorując durne komentarze Lauren (co chyba jej się nie podobało) i udałam się na kolejną lekcję.
Do końca przerwy zostało jeszcze trochę czasu, pomimo tego otworzyłam drzwi do sali fizycznej z rozmachem.
Najwyraźniej ze zbyt dużym rozmachem.
Usłyszałam tylko jak jakiś chłopak krzyknął głośno:
- Auuu!
I złapał się za nogę.
- Jejku, strasznie cię przepraszam.
Przecież nie otwierałam tych drzwi aż z taką siłą.
- Bardzo boli? - spytałam pomimo tego z troską.
- Nie! Zawsze podskakuję na jednej nodze krzycząc „auu”. Miałem trudne dzieciństwo. - fuknął.
Uniosłam brwi.
- Serio? - spytałam ostrożnie, wiadomo, że nie...
Puścił wreszcie swoją nogę i wywrócił oczami.
- Skarbie, to się nazywa ironia!
Cholera, wiedziałam, że z moim sarkazmem jest coraz gorzej.
-W każdym bądź razie bardzo mi przykro, a tak przy okazji jestem Bella - przedstawiłam się.
-Jacob - odpowiedział szorstko i poszedł w swoją stronę.
Podczas kiedy Jacob realizował się jako aktor, klasa zaczęła się powoli zapełniać, między innymi Edwardem Cullenem, który właśnie się do mnie uśmiechnął.
A ja tak samo jak za pierwszym razem spuściłam wzrok i czekałam na nauczyciela.
Wiedziałam od Jaspera, że pan Rug przywiązuje dużo wagę do zajmowanych przez uczniów miejsc, postanowiłam więc poczekać na niego, żeby sam wybrał dla mnie miejsce.
Uczniowie powoli zajmowali swoje ławki. Oczywiście miejsce obok Edwarda cały czas było puste. Kiedy zadzwonił dzwonek i do klasy wkroczył nauczyciel dalej nic się w tym fakcie nie zmieniło.
Każdy kto umiał liczyć chociaż do jednego, zdawał sobie sprawę jak bardzo wysokie jest prawdopodobieństwo, że to właśnie ja zajmę zaszczytne miejsce.
Pan Rug miał siwe włosy i nosił okulary w rogowych oprawkach. Koszula tak mocno opinała jego piwny brzuch, że bałam się czy jeden z guzików przypadkiem nie wystrzeli mi prosto w twarz.
- Ty musisz być Bella, nowa uczennica, zgadza się? - popatrzył na mnie znad okularów.
Skinęłam głową, uśmiechając się niepewnie i powtarzając w myślach formułkę „Proszę, tylko nie obok Edwarda, błagam, tylko nie obok Edwarda…”
- Usiądź więc proszę obok Edwarda - wskazał na gorące krzesło, a mój całkiem dobry humor prysnął jak bańka mydlana.
Pan Rug zaczął już lekcje, ale ja kompletnie nie mogłam się skoncentrować.
Usłyszałam nagle cichy głos Edwarda:
-Nieźle przywaliłaś Jacobowi. - uśmiechnął się.
Czy on właśnie próbował ze mną rozmawiać?
Szczerze mówiąc podziwiałam Edwarda. To było pierwsze zdanie, jakie do mnie powiedział nie używając przy tym słów „balerina”, „zdzira” czy „źle”.
Wzruszyłam ramionami.
- Wyglądał jakby naprawdę go bolało. - skomentowałam.
- Jak to gej, na wszystko reaguje z przesadą.
Wściekłość znów zaczynała się we mnie gotować.
- Dlaczego właściwie taką przyjemność ci sprawia obrażanie ludzi bez powodu? - starałam się nie podnosić głosu.
Edward wyglądał jakby chciał się wytłumaczyć.
Energicznie pokręcił głową i zachichotał.
- Źle mnie zrozumiałaś. On naprawdę jest gejem.
Kompletnie zaskoczona spojrzałam na niego.
- Skąd ta pewność?
- Zaprosił mnie kiedyś na randkę. Wierz mi – wiem co mówię.
Teraz kiedy mi wszystko wyjaśnił i ja zaczęłam się cicho śmiać.
Dalsza część lekcji przebiegła w spokoju, chociaż był to inny rodzaj spokoju niż wcześniej.
Edward i ja przeprowadziliśmy pierwszą prawdziwą rozmowę, a ja nie oblałam go wodą, z czego byłam naprawdę dumna.
Po dzwonku na przerwę Edward rzucił przyjaźnie w moją stronę:
- Do zobaczenia później.
Oby podczas lekcji tańca było równie dobrze.
Bzdura. Znasz Edwarda – dalej będzie cię wyłącznie krytykował.
Trochę nadziei jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Mrucząc do siebie pod nosem poszłam na kolejną lekcję.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Joanne
Moderator



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Forks

PostWysłany: Nie 21:58, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
Jacob geeeeeeeeeeeeeeeeeeej <poklada>
Bells, ja sie wcale nie nudze ;D ale lubie tu wchodzic i sprawdzacczy nikt nic nie napisal ;];] no Very Happy i rządam miana najwierniejszej fanki! XD

Powrót do góry Zobacz profil autora
Emetts
Zły Wampir



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:32, 25 Sty 2009    Temat postu:
 
No do chol*ry bella dawaj strone z tym ;P Ja nie wytrzymam , ja musze wiedizć co jest dalej Sad

Powrót do góry Zobacz profil autora
N_Cullen
Prawdziwy Cullen



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 2239
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WRock

PostWysłany: Pon 3:13, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
Jake gej Razz o w dupę jeża Razz zarąbisty kawałek Smile dawaj jeszcze Razz

Powrót do góry Zobacz profil autora
Bells
Administrator



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:33, 26 Sty 2009    Temat postu:
 
Hej - wy mi tu nie narzeakjcie! Ja jestem na feriach i cudem, SPECJALNIE DLA WAS dorywam się do komputera! Więc nie narzekajcie!

autorka oryginału: stop-and-think

Rozdział 13.
Nie ma to jak gadać do ściany!

Bella:
Wreszcie wszystkie lekcje dobiegły końca.
Całe przedpołudnie strasznie mi się dłużyło.
Lekcje były usypiające, a to co nauczyciel opowiadał o rewolucji francuskiej jednym uchem wlatywało, a drugim wylatywało.
Rzuciłam się na łóżko wyczerpana, sama nie wiem czym.
Alice zaraz po przerwie na lunch miała swoje zajęcia taneczne, byłam więc sama. Z jednej strony chciałam, żeby czas biegł trochę szybciej – byłam zmęczona tym nudnym dniem, z drugiej nie miałam ochoty na kolejne spotkanie z Edwardem.
Mieliśmy co prawda całkiem miłą pogawędkę na fizyce, ale teraz? Kto go tam wie, może nasza rozmowa spowodowana była jego chwilowym dobrym humorem?
Położyłam głowę na poduszce i głęboko wciągnęłam zapach świeżej pościeli. Miałam jeszcze godzinę. Westchnęłam i wyciągnęłam z szuflady mojego Ipoda, założyłam słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę.
Zamknęłam oczy i przy dźwiękach „4ever” The Veronicas zapadłam w lekką drzemkę. Po dwudziestu minutach obudziłam się jednak równie znużona. Wstałam, zmieniłam strój na ten do tańca i westchnęłam. Miałam ponad dwadzieścia minut i dalej nie miałam pojęcia co ze sobą począć. W końcu zdecydowałam się pójść do sali, nie wytrzymałabym ani chwili dłużej w tym pokoju.
Ipoda zabrałam ze sobą. Byłam na miejscu oczywiście wiele za wcześnie, więc sala była całkiem pusta. Rzuciłam torbę w róg i zaczęłam rozgrzewkę, spojrzałam jeszcze przelotnie przez szybę wychodzącą na korytarz i wsłuchałam się w muzykę...

Edward:
Nie wytrzymam ani sekundy dłużej w tym pokoju. Założyłem ubranie na zajęcia, wziąłem swoją torbę i wyszedłem.
Byłem zdecydowanie za wcześnie.
Spojrzałem przez szybę i kiedy zobaczyłem, że Bella już jest, poczułem się trochę nieswojo.
Wyglądała ślicznie. Nic dziwnego, że większa część męskiej populacji tej szkoły, w tym Mike, Tyler i Eric już ostrzyli sobie na nią kły.
Strój leżał na niej perfekcyjnie, podkreślając subtelną figurę.
Edward! Skoncentruj się na istotnych rzeczach! - powiedziałem sam do siebie.
Racja.
Może powinienem zastanowić się nad tym jak ją przeprosić.
Stałem i jak idiota przypatrywałem się Belli, doszedłem do wniosku, że faktycznie byłem dla niej strasznie podły.
Przecież to nie jej wina, że tańczy jak moja eks.
Chociaż moja matka – Esme, doskonale wiedziała, że należę do zbyt dumnych osób, całe życie uczyła mnie, że należy przyznawać się do popełnionych przez siebie błędów.
Nie należę też do ludzi, którzy lubią przepraszać, ale Emmettowi udało się przemówić mi trochę do rozumu.
Odetchnąłem głęboko i otworzyłem drzwi.
-Cześć Bello! - przywitałem się.
Zero reakcji.
Cóż, może mnie ignoruje.
-Posłuchaj, właściwie to chciałem ci powiedzieć... straszniecięprzepraszam! - wyrzuciłem z siebie szybko.
Cisza.
Byłem już mocno zirytowany. Okej, może miała prawo, żeby mnie ignorować, ale teraz powinna jakkolwiek zareagować na moje słowa.
Ale ona dalej kontynuowała swoją rozgrzewkę nie zdradzając żadnych emocji.
-Bello, naprawdę chcę cię przeprosić. Mogłabyś coś powiedzieć? Cokolwiek? - spytałem, teraz już zdenerwowany.
Dalej żadnej reakcji.
Nagle Bella zaczęła nucić pod nosem jakąś melodię.
-Więc to tak? Ja sobie mogę przepraszać, a ty masz to gdzieś?! - napadłem na nią.
Tak się do cholery nie zachowują cywilizowani ludzie!
Nagle zrozumiałem w czym tkwi problem. Bella miała słuchawki w uszach.
Teraz dopiero poczułem się jak kompletny idiota – cały czas gadałem do ściany! Zrobiłem się czerwony i szybko spojrzałem przez szybę czy ktoś przypadkiem tego nie widział. Uff, na szczęście nikt.
-No to spróbujmy jeszcze raz. - westchnąłem i podszedłem do Belli, żeby zdjąć jej słuchawki.

Bella:
Rozgrzewałam się już dłuższą chwilę, więc niedługo powinni zacząć schodzić się pozostali.
Nagle ktoś wyjął mi z uszu słuchawki!
Przerażona odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Edwarda. Złapałam się za serce.
-Cholera, ale mnie przestraszyłeś!
Uśmiech Edwarda zrobił się jeszcze szerszy.
-Przepraszam. - odpowiedział.
-Nie ma za co, wcześniej czy później i tak musiałabym je zdjąć. - wymamrotałam.
-Eee, nie to miałem na myśli. - powiedział i wbił wzrok w podłogę.
-A co? - zapytałam kompletnie zbita z tropu.
-Moje wczorajsze zachowanie. - prawie wyszeptał nie podnosząc oczu.
Jak on słodko wyglądał! Jak mały chłopiec, którego mama właśnie przyłapała na podjadaniu czekoladek. Uroczo!
Zaraz, zaraz. Słowa „słodki” i „uroczy” nie mogą być używane tuż obok słów Edward Cullen.
Spojrzał mi w oczy.
Powinnam coś teraz powiedzieć?
-W porządku, ja też nie byłam zbyt miła. - odpowiedziałam powoli.
Edward roześmiał się rozluźniony.
-Zgoda? - wyciągnął rękę w moją stronę.
-Zgoda! - z uśmiechem uścisnęłam jego dłoń.
Kiedy nasze dłonie się zetknęły poczułam się dziwnie odprężona, Edward chyba czuł się tak samo.
Do sali powoli wchodzili kolejni uczniowie wpatrując się w nas z zaskoczeniem. Co jak co, ale chyba pierwszy raz widzieli nas stojących tak blisko siebie i nie wypowiadających słów powszechnie uznawanych za obraźliwe.
Jedynie Emmett uśmiechał się ze zrozumieniem.
Wreszcie przyszedł pan Spring.
-Super, jesteście już wszyscy. Idźcie teraz poćwiczyć w parach do swoich sal, tylko bądźcie proszę za godzinę z powrotem.
-Idziesz? - spytał Edward radośnie. Potaknęłam jedynie, dalej zaskoczona tym, że potrafimy być w stosunku do siebie mili.
Tak jak poprzednim razem ćwiczyliśmy w sali numer trzy.
Ale teraz było zupełnie inaczej.
Po pierwsze – Edward i ja zachowywaliśmy się wobec siebie przyjaźnie.
Po drugie – Edward nie zapomniał płyty.
Po trzecie – Edward nie krytykował mnie, a na koniec stwierdził nawet, że było „dobrze”.
I po czwarte – udało nam się osiągnąć kompromis do kolejnych figur.
Po godzinie – całkiem zadowoleni z tego, co udało nam się zrobić – wróciliśmy do sali tanecznej.
Weszliśmy ostatni, wszyscy pozostali już byli.
-Teraz już jesteśmy wszyscy i mam nadzieję, że porządnie przepracowaliście tą godzinę. Chciałbym też przypomnieć wam o naszym corocznym balu, waszym szkolnym obowiązku. - powiedział pan Spring.
Na dźwięk słowa bal wszyscy wydali z siebie jęk.
-Ten bal naprawdę jest taki straszny? - szepnęłam do Emmetta.
-Gdyby to był normalny bal, to pewnie nie byłby taki zły, ale ten jest zupełnie inny.
-Możesz zdefiniować „zupełnie inny”? - zapytałam już nieźle zmartwiona.
-Bal maskowy, na który nikt nie przychodzi z partnerem. Poza tym przez cały czas musisz mieć tą maskę na sobie, no wiesz, żeby było tajemniczo. - wymamrotał Emmett.
-Ale pomyśl o najgorszym! Jak można jeść i pić przez taką maskę?! - dramatyzował.
Nie mogłam się nie roześmiać.
Pomijając obawy Emmetta o śmierć głodową brzmiało to zdecydowanie zbyt wytwornie. Wygląda na to, że będę musiała wybrać się na zakupy z Alice i Rosalie. I to jak najszybciej, bal był już za trzy dni.
Kiedy pan Spring skończył lekcję, a ja pożegnałam się (dalej w bardzo przyjazny sposób) z Edwardem i Emmettem, poszłam do pokoju, gdzie czekała już na mnie Alice.
-Cześć, słyszałaś już o balu? - spytała podniecona.
W jej pytaniu kryła się nutka niepewności jaka będzie moja odpowiedź.
-Alice, musimy iść na zakupy. - powiedziałam, a ona zaczęła skakać po pokoju i krzyczeć „Zakupy, zakuuupy!”
O mój Boże, to dziecko ma chyba poważną wadę!
Ale kocham ją pomimo to.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilightfan.fora.pl Strona Główna -> Proza, Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 2 z 10

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy